Tragedia miała miejsce wieczorem, w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia, w Radomsku. 21-letni mężczyzna wraz z 21-letnią kobietą stanęli na torach przed nadjeżdżającym pociągiem. Maszynista nie był w stanie wyhamować…
O tym zdarzeniu poinformował serwis radomsko24.pl. Maszynista widząc ludzi na torach zaczął hamować, jednak odległość była zbyt mała by móc uniknąć tragedii. Młodzi ludzie zginęli pod kołami pociągu około 19:55.
Maszynista pociągu, jadącego w kierunku Łodzi zauważył osoby na torach. Zaczął hamować, ale niestety bezskutecznie. Mężczyzna oraz kobieta w wieku 21 lat zginęli na miejscu.
– relacjonuje Włodzimierz Czapla z Komendy Powiatowej Policji w Radomsku
Okoliczności tragedii są badane przez funkcjonariuszy policji pod nadzorem prokuratury.
Śmierć młodych ludzi to zawsze niewyobrażalna tragedia. To ogromny koszmar dla rodziny i bliskich ofiary. Gdy jednak okazuje się, że ktoś odbiera sobie życie samodzielnie i zupełnie świadomie sytuacja staje się jeszcze trudniejsza.
Śmierć na torach, niezależnie od tego czy jest samobójstwem, czy nieszczęśliwym wypadkiem, stawia w bardzo trudnym położeniu również osobę zmuszoną do uczestniczenia w całej sytuacji – maszynistę. Co może czuć pracownik kolei w momencie kiedy już wie, że nic nie jest w stanie zrobić?
To niewyobrażalny stres dla maszynisty. Nie może pan nic zrobić. Leci pan na maksymalnej prędkości, wyskakuje pan z łuku, a tam ktoś stoi. Dwa razy zdążyłem wyhamować. Raz się nie udało. […] Myślę, że większość maszynistów, którzy zaliczyli “stwora na torach”, próbuje o tym zapomnieć. Ale nie uwierzę, jak ktoś powie, że po czymś takim nic mu w głowie nie zostało. Pamiętam dobrze wszystkie wypadki. Najbardziej boli to, że nie można nic zrobić.
– w rozmowie z wyborcza.pl mówi Stanisław Palkiewicz, maszynista w PKP Cargo
Bardzo dobry materiał o pracownikach kolei “po przejściach” opublikowano w serwisie natemat.pl. Jeśli jesteś zainteresowany/a – zapraszam do lektury: “Jakbyś na kamień najechał”. Pierwszego samobójcy nie zapomną już nigdy