Łukasz Łągiewka z Wrocławia zmarł 2 sierpnia w szpitalu, zaledwie kilka godzin po interwencji funkcjonariuszy. To już trzecia śmierć na Dolnym Śląsku na przestrzeni zaledwie tygodnia! Pełnomocnicy wyliczają błędy popełnione przez służby.
Kolejna brutalna interwencja
W ciągu zaledwie tygodnia 3 osoby zmarły po interwencji funkcjonariuszy policji. Najprawdopodobniej śmierci te “łączy niewłaściwe zastosowanie środków przymusu bezpośredniego” – jak wskazuje dr Wojciech Kasprzyk, pełnomocnik rodziny Łukasza z Wrocławia. Mężczyzna miał zaledwie 29 lat i zdarzały mu się wcześniej napady depresji. Rodzina zaczęła bać się o jego zdrowie i życie. Gdy 1 sierpnia zaczął wysyłać do bliskich niepokojące SMS-y, jego rodzice powiadomili policję. Na interwencję pojechali strażacy i dwaj policjanci.

Rozmowa przez telefon
Na początku interwencji – jak wspominają bliscy mężczyzny – był z nim jeszcze telefoniczny kontakt. Nie chciał nikogo wpuścić do mieszkania. Zdawało się, że nie poznaje przez wizjer swojej siostry i ojca, którzy przyjechali na miejsce. Funkcjonariusze nie zdecydowali się jednak na rozmowę, lecz siłą wtargnęli do środka. Rodzina sugeruje, że chłopak został wręcz skatowany.

Pełnomocnicy krytykują służby
Celowanie z broni, bicie pałką i nacisk kolanem na klatkę piersiową to nie są metody, które winni stosować policjanci w tym przypadku – wylicza dr Kasprzyk, pełnomocnik rodziny
Adwokat rodziny Łukasza, Katarzyna Cupiał, dodaje: “Policja eskalowała agresję, zastosowano bardzo nieadekwatne środki”. Współpraca z prokuraturą przebiega na szczęście bez zarzutu.
