Rozczłonkowane ciało biznesmena znaleziono w walizce, a właściwie to w dwóch walizkach. Mowa o 41-letnim Fernando Perez Algaba, zwany “Kapucha”, który słynął z luksusowego życia. Mężczyznę na Instagramie śledziło blisko milion osób. Dziś już wiemy, że nie żyje.
Rozczłonkowane ciało w walizce
Ciało 41-latka rozczłonkowane i spakowane w dwie walizki znalazła dwójka dzieci. Chłopcy przyszli 23 lipca pograć w piłkę nożna do parku w Ingeniero Budge w Argentynie. Sekcja zwłok wykazała, że biznesmen zginął od trzech ran postrzałowych z broni palnej. Na miejscu znaleziono najpierw przedramiona i nogi, a dopiero później ramię. Charakterystyczny tatuaż na dłoni pozwolił ustalić tożsamość. Wykonano także analizę odcisków palców, które były kolejnym dowodem potwierdzającym. Cały czas trwa śledztwo w sprawie, jednak póki co nikomu nie postawiono żadnych zarzutów, ani nawet nie wytypowano podejrzanych.

Niepokojące wpisy 41-latka przed śmiercią
Fernando wrócił do Argentyny na początku tego roku. Przeprowadził się tam z Miami. Jednak w między czasie odwiedził jeszcze Hiszpanię. Udał się na tygodniowy urlop do Barcelony. Wynajął w mieście mieszkanie, do którego nie zwrócił kluczy właścicielowi. Mężczyzna był uwikłany w liczne problemy prawne, a wierzyciele ścigali go od lat.

Na kilka dni przed śmiercią 41-latek zamieścił w mediach społecznościowych dziwne wpisy. “To niewiarygodne, że na świecie są tak źli ludzie, że kiedy myślisz o pomocy im, to oni myślą o zniszczeniu ciebie” – brzmiała jedna z nich. Z kolei następna: “Cześć mamo, jak zawsze potrzebowałem oczyścić głowę. I stąd zdaję sobie sprawę z dwóch rzeczy: że nie uciekniemy od problemów i że problemy będą za nami podążać”.

Kim był i czym zajmował się Fernando Perez Algaba? Już jako 14-latek pracował. Sprzedawał kanapki i dostarczał pizzę w mieście rodzinnym. Później zajął się biznesem samochodowym. Skupował auta do naprawy i odsprzedaży. W wieku 24 lat miał ogromny magazyn wypełniony luksusowymi samochodami, motocyklami i skuterami wodnymi.
