Mieszkańcy z Korczowej na Podkarpaciu żyją w ciągłym strachu. W pierwszym dniu wojny na Ukrainie, czyli w nocy z 23 na 24 lutego, rakiety spadły na bazę lotniczą w pobliżu miasta Sambor, niedaleko Lwowa. To zaledwie 40 km w lini prostej od granicy w Korczowej. Jak żyć spokojnie, kiedy tuż obok naszego domu dzieje się coś takiego.
Rosja wypowiedziała Ukrainie wojnę
Jeszcze do tej pory mieszkańcy Korczowej żyli w tej niewielkiej miejscowości jak w raju. Celowo osiedlili się w małym miasteczku, z dala od zgiełku dużego miasta. Budowali tu swoje domy, urządzali ogródki i celebrowali ciszę. Wszystko zmieniło się nad ranem 24 lutego. Od tego dnia nie mogą spokojnie spać. Obawiają się, że wojska rosyjskie mogą dotrzeć do ich wioski.
Śnią nam się wybuchy i wystrzały. W koszmarach widzimy jak płoną nasze domy, a my giniemy z rąk Rosjan – przyznają w rozmowie z dziennikarką serwisu Fakt.
Mieszkańcy boją się o swoje życie. Opowiadają, co przeżyli z ostatnich dni:
W środku nocy obudził nas okropny huk rakiet. Do tego syreny wyły przeraźliwie. Szybko dowiedzieliśmy się, co się stało. Część naszej rodziny mieszka po drugiej stronie już na Ukrainie. Dzwonią do nas kilka razy dziennie z płaczem, nie wiedzą, co robić. Nie chcą zostawiać dorobku życia. A nam serce pęka z rozpaczy, że tak cierpią – mówią Stanisława (56l.), Mieczysław (65l.) i Daniel (19l.) Wanio.
Rosyjskie rakiety spadły zaledwie 40 km od ich domu
Od tamtej nocy nic już nie jest takie samo. Wciąż trzęsiemy się ze strachu. Jutro mamy ważną uroczystość rodzinną, na którą od dawna czekaliśmy, ale w takiej sytuacji to się nawet nie potrafimy z niej cieszyć. Putin to wariat, nie wiadomo, co mu strzeli do głowy. Zwariował na koniec życia. Nie chcemy zostawiać ukochanego miejsca. To nasz azyl, który budowaliśmy wiele lat – mówią szczerze.
Pomoc dla Ukraińców
Mieszkańcy tej małej miejscowości nie pozostają obojętni na los Ukraińców. W Korczowej znajduje się bowiem przejście graniczne. Tworzą się ogromne korki, gdyż tyle osób chce dostać się na polską ziemię. Uciekają oni przed wojną i liczą, że w Polsce znajdą schronienie.
Staramy się udzielać pomocy wszystkim uchodźcom. Mamy specjalny punkt recepcyjny. Dbamy, by nikt nie czuł się opuszczony. Rozdajemy żywność, odzież oraz najpotrzebniejsze produkty. Pomagamy w transporcie w wybrane miejsca Polski.
Służmy też wsparciem dla naszych okolicznych mieszkańców. Nie ukrywam, że cierpimy i boimy się. W tych trudnych chwilach chcemy być jednak wszyscy razem – mówi sołtys Korczowej, pan Piotr Rożak.