w

Urodziła martwego synka. “Wydano go w niebieskim worku, jak w paczce dla kuriera”

O tym, że jej dziecko nie przeżyje, dowiedziała się już podczas pierwszego badania USG. Choć lekarze naciskali na przeprowadzenie aborcji, zdecydowała się walczyć o życie dziecka. Zmarło w 25 tygodniu ciąży. Ciało wydano jej w niebieskim worku. Szpital tłumaczy to względami bezpieczeństwa podczas epidemii Covid-19.

Sponsorowane

Czym jest zespół Edwardsa?

U dziecka stwierdzono zespół Edwardsa. To choroba genetyczna u niemowląt, która powoduje poważną niepełnosprawność. Jest on spowodowany dodatkową kopią chromosomu 18, a dzieci urodzone z tą chorobą zwykle nie przeżywają dłużej niż tydzień. Może to być spowodowane błędem w tworzeniu komórki jajowej lub nasienia. Niemowlęta z zespołem Edwardsa zwykle nie dożywają porodu lub rodzą się z poważnymi nieprawidłowościami fizycznymi. Bardzo rzadko dziecko z zespołem Edwardsa przeżywa pierwszy rok życia, a większość umiera w ciągu tygodnia od urodzenia.

Wikimedia

“Czekaliśmy na to dziecko”

Sponsorowane

Kiedy na teście ciążowym pojawiły się dwie kreski, ziściło się marzenie pani Marii i jej męża. Długo starali się o dziecko. Mieli już nawet wybrane imię – Leonard. Niestety radość szybko przerodziła się w rozpacz.

„To był chyba najgorszy dzień w moim życiu. Jak pani doktor zobaczyła jego brzuszek, to zaniemówiła” – opowiada pani Maria. Okazało się, że nerki dziecka nie pracują. Po kolejnych badaniach stało się jasne, że maluszek cierpi na zespół Edwardsa.

Lekarze od początku sugerowali usunięcie ciąży – “Terminacja, bo i tak nie ma szans”, “Po co ma się pani męczyć, lepiej teraz usunąć” – słyszała od kolejnych ginekologów. Mimo wszystko Maria zadecydowała, że urodzi dziecko.

Już wtedy czułam, że nawet jak urodzi się chory, to go będziemy kochać. Nigdy bym go nie usunęła.

Chciałam wierzyć, że zdarzy się cud. Modliliśmy się o to z mężem. Patrzyłam na rosnący brzuszek i codziennie mówiłam do niego, że go kocham, że nawet jak odejdzie, też będę go kochać…

Chyba tak naprawdę nikt nie wierzył, że to prawda. Moja mama mówiła: “Marysiu, może urodzi się zdrowe.

Pixabay

Poród i dziwne procedury

Leonard nie doczekał porodu. Po 25 tygodniach ciąży Maria przestała wyczuwać ruchy maluszka. W szpitalu szybko okazało się, że ciąża obumarła. Lekarze zadecydowali, że kobieta urodzi martwe dziecko.

Przyszła pani psycholog. Trzymała mnie za rękę i wtedy urodziłam Leosia z całym łożyskiem. Był malutki, ważył 400 gramów i był śliczny! Położna z Fundacji Gajusz owinęła go w rożek i mi podała. To było uczucie nie do opisania, bo trzymałam na rękach mojego Leosia. Wiedziałam, że nie żyje – opowiada z rozpaczą pani Maria.

Sponsorowane
Archiwum Prywatne

Następnie wróciła do domu, a po kilku dobach otrzymała zawiadomienie o konieczności odebrania ciała dziecka. Do szpitala pojechał mąż pani Marii z przedstawicielem firmy pogrzebowej. Ciało wydano jej w worku.

Matka Polka wydała go w niebieskim worku, w “pakiecie”, jak w paczce dla kuriera. Jak to zobaczyłam, oniemiałam. Zadzwoniłam do prosektorium. Pan powiedział, że nie mają pieniędzy, aby inaczej “wydać” zwłoki, a po drugie jest COVID-19 – mówi pani Maria.

Wedle relacji innych matek które miały podobne doświadczenia, ciała dziecka są wręczane w pieluszkach lub kokonikach. Żadna z nich nie dostała swojego dziecka zawiniętego jak „paczkę”.

Archiwum Prywatne

Rzecznik szpitala upiera się jednak, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurą.

Procedury szczegółowo opisują zasady postępowania ze zwłokami: ich identyfikacją, przechowywaniem i przekazaniem uprawnionym do tego instytucjom. Zgodnie z nimi zwłoki są przekazywane firmie pogrzebowej w specjalnym, certyfikowanym worku, przeznaczonym do transportu zwłok. To firma pogrzebowa odpowiada za przygotowanie zwłok do pochówku i uroczystości z nimi związanych – odpowiada Adam Czerwiński, rzecznik prasowy Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki

Google News
Obserwuj citybuzz logo w Google logo News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Monika Koba

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

      Sponsorowane

      Tyle zarabia kucharz w restauracji światowego mistrza. “To chyba jakiś żart!”

      To były ostatnie minuty życia 34-latki. Później zamordował ją własny mąż