Smęgorzów w województwie małopolskim to niewielka, licząca nieco ponad 1200 mieszkańców wieś. To tam w ostatnich miesiącach rozegrał się dramat 12-letniej Kingi. Dziewczynka przez długi czas była seksualnie molestowana przez swojego ojczyma i innego mężczyznę.
Koszmar we własnym domu
O tym, że dziewczynka jest molestowana seksualnie, jako pierwsza dowiedziała się nauczycielka ze szkoły Kingi. To jej opowiedziała, że w domu rodzinnym dzieją się straszne rzeczy.
Ufała jej. Szukała u niej matczynych uczuć. W czerwcu miała jej opowiedzieć, że znajomy rodziców próbował ją zaciągnąć w krzaki i skrzywdzić, ale wyrwała mu się. Chciał ją wykorzystać seksualnie, ale nie dała się – opowiada jedna ze znajomych tragicznie zmarłej Klingi.
Po zakończeniu roku szkolnego Kinga pojechała na wakacje do swojej cioci. Jej też opowiedziała o zachowaniach ojczyma i przyjaciół domu. Jak wspomina inna koleżanka.
Tam jej się zwierzyła, że od czerwca 2021 r. także ojczym robi jej krzywdę i dotyka ją bez jej zgody oraz wypytuje o dziwne seksualne tematy. Kinga powiedziała krewnej, że jej mama na to nie reaguje i że nie wierzy w oskarżenia. Kinia była załamana.
Krewna Kingi postanowiła natychmiast zareagować. Zgłosiła sprawę na policję, a także poinformowała sąd o zaistniałej sytuacji. Chciała doprowadzić do odizolowania sprawców przemocy od nastolatki. Niestety Instytucje państwowe, powołane do ochrony dziecka zawiodły.
Kinga bardzo chciała, żeby ciocia została jej rodziną zastępczą. Nawet zbierał się w tej sprawie sąd, ale nie podjął decyzji i już nie podejmie – mówi zrozpaczona przyjaciółka zmarłej.
Sponsorowane
Cała wieś wiedziała
Kinga, na co dzień uczyła się w VII klasie szkoły podstawowej. Przez prawie rok bezskutecznie szukała pomocy u dorosłych, aby wyrwać się z koszmaru, jaki zafundowali jej ojczym i matka. Zdesperowana popełniała samobójstwo. Powiesiła się 29 grudnia w swoim domu, w którym zaznała tak wiele zła.
Przeraża fakt, że otoczenie Kingi zarówno to najbliższe, jak i sąsiedzi czy urzędnicy, doskonale wiedzieli o tym, co dzieje się w jej domu.
Sąsiedzi wiedzieli o tym piekle, urzędnicy i szkoła też. Najgorsze było to, że jej własna matka nie chciała i nie umiała jej pomóc. Odtrąciła dziecko. To musi być potworne dla tak młodej dziewczynki zostać samą – mówią mieszkańcy wsi.
Także koledzy i koleżanki Kingi przyznają, że wiedzieli o wszystkim…
Koleżanki i koledzy Kingi K. są zdruzgotani. Bardzo cierpią z powodu tej tragedii.
Często się cięła. Chyba chciała zwrócić na siebie uwagę. Była też w zakładzie psychiatrycznym, ale podobno jej mama stamtąd ją zabrała. Nie wiem, dlaczego… – opowiada jedna z koleżanek.
Przyznają też, że od kiedy Kinga wyjawiła, że jest molestowana, było jej tylko trudniej i nie mogła liczyć na pomoc i wsparcie.
W szkole się o tym dużo mówiło. Część osób się od niej odsunęło. Potem mama zabrała jej telefon i odcięła od całego świata. Chodziło chyba o to, żeby się nie kontaktowała z nikim, a zwłaszcza z tą ciocią i by jej się nie skarżyła na ojczyma – opowiadają.
Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, czy Kinga nadal by żyła?
U Jezusa będzie bezpieczna..A oprawców i wspolwinnych Ojciec pokarze..