3 lipca dwa auta osobowe marki audi zderzyły się czołowo. W tym tragicznym wypadku życie straciło małżeństwo. Na drodze wojewódzkiej nr 871 Stalowa Wola – Tarnobrzeg na Podkarpaciu, zginęły dwie osoby. W samochodzie, którym podróżowały, znajdował się jeszcze 3-letni Sebastianek, chłopiec jako jedyny przeżył.
Osierocili trójkę synów
Do zdarzenia doszło w trakcie manewru wyprzedzania. Dokonywał go kierowca audi A7, który prawdopodobnie był pijany. Z ogromną prędkością wjechał on czołowo w rodzinę, która przemieszczała się audi A4. Na miejscu śmierć ponieśli rodzice 3-letniego Sebastiana, Marzena (37 lat) i Mariusz (39 lat). Jednym z pierwszych świadków na miejscu zdarzania była pani Ania. Z przerażeniem opowiadała, co się tam działo:
Pytałam chłopca o imię, próbowałam z nim nawiązać jakąś rozmowę, ale nic. Był tylko płacz i wołał mamę. Serce krajało się po prostu, rozwalało na kawałeczki, jak tylko słyszałam słowo “mama” – powiedziała dziennikarzowi TVN24

Zbiórka pieniędzy
Małżeństwo osierociło nie tylko 3-letniego Sebastiana, ale także 9-letniego Norberta i 10-letniego Artura. Chłopcy w jednej chwili stracili oboje rodziców. Na ten moment sąd musi zadecydować, kto stanie się ich prawnym opiekunem. Później dzieci trafią do rodziny zastępczej. Chęć przygarnięcia sierot zaoferowały siostry tragicznie zmarłej Marzeny, a także jej brat. Między sobą ustalą, kto stanie się nową rodziną dla braci.

Dzień po śmiertelnym wypadku ruszyła w internecie zbiórka pieniędzy dla chłopców. Z dnia na dzień ludzie o dobrych sercach, chcący pomóc rodzeństwu przebijali wyznaczony cel. Na obecną chwilę zebrano ponad milion złotych. Z całą pewnością te pieniądze przydadzą się, by zapewnić Sebastianowi, Norbertowi i Arturowi godne życie, mimo że pozbawione dwójki najbliższych im osób.

Pogrzeb ofiar wypadku w Jamnicy
To właśnie dziś, w czwartek, 8 lipca, o godzinie 14, w rodzinnej wsi, Przędzel, odbył się pogrzeb dwójki rodziców. Razem szli przez życie, razem zginęli i razem spoczęli w grobie. W tej ostatniej drodze towarzyszyli im najbliżsi.
O godzinie 13.30 w kościele parafialnym w Przędzelu rozpoczął się różaniec w intencji zmarłych. Przed świątynią ustawiono mnóstwo wieńców, wiązanek, kwiatów. Świątynia zapełniła się po brzegi. Zebrało się ponad kilkaset osób. Na samym środku kościoła stały dwie trumny, a obok nich wspólne zdjęcie Marzeny i Mariusza.

Nikt nie był w stanie ukryć łez
Ta śmierć ma swoje ogromne konsekwencje. Na zawsze zostanie w sercach rodziców, rodzeństwa, a przede wszystkim tych dzieci, które zostawili .
Nie ma racjonalnego wytłumaczenia tej śmierci. Każdy wypadek jest dla nas tragedią. Ten ma znajome twarze, znajome rysy. Jest u nas. Dotknął całą naszą społeczność .
W życiu przychodzą takie wydarzenia, o których lepiej nie mówić. Czasem zostaje tylko milczenie. Tak jak milczą te trumny. Ta cisza bije z tych trumien!
To każdego z nas boli. I nikt nie nie jest w stanie tego zrozumieć. Ale gdybyśmy zostali na tej płaszczyźnie, że to boli i ciężko to zrozumieć, to zawsze będzie to tragedia nie do uniesienia. Ale musimy próbować patrzeć z nadzieją.
Nie pytajcie mnie, dlaczego tak miało być, bo nie wiem. Nie wiem, jaki jest tego sens. Te trumny w milczeniu krzyczą. Krzyczą o wielkim bólu, który dotyka nas wszystkich – mówił ksiądz w czasie kazania

Ciała małżeństwa spoczęły na cmentarzu parafialnym. Tam zostali pochowani. Blisko domu, który wybudowali. Miejsca, w którym będą wychowywać się ich dzieci, ale niestety już bez nich.
Kierowcę A7 powiesić na oczach jego bliskich wtedy zrozumie