w

Przybrana siostra skatowanego 8-letniego Kamila zabrała głos. Wstrząsająca relacja

Tragedia, która przytrafiła się 8-letniemu chłopcu wprost nie mieści się w głowie. Matka Kamila z Częstochowy nie obroniła swojego własnego dziecka… Pozwalała, aby na jej oczach partner znęcał się nad bezbronnym i niewinnym 8-latkiem oraz pozostałymi dziećmi. Na temat rodziny wypowiedziała się przyrodnia siostra chłopca. 29-letnia Magdalena Mazurek udzieliła wywiadu Faktowi. “Myślałam, że moi bracia będą mieli normalne dzieciństwo, tymczasem oni mają jeszcze gorzej ode mnie. Piekło… Jest mi ciężko. Żadne dziecko nie powinno nigdy tego doświadczyć i nie zasługuje na to”.

Sponsorowane

Przyrodnia siostra o 8-letnim Kamilu

Magdalena Mazurek ma dwóch braci przyrodnich – 8-letniego Kamila i 7-letniego Fabiana. O ich istnieniu dowiedziała się zaledwie dwa lata temu. To właśnie wtedy postanowiła odbudować kontakt i relację z ojcem. Sama wychowywała się nie w rodzinie, a w placówce prowadzonej przez siostry zakonne. Matka piła, a z ojcem straciła kontakt na wiele lat. Ośrodek opuściła, kiedy miała 19 lat. Ojca odnalazła dzięki mediom społecznościowym. Okazało się, że ma dwójkę synów, których wychowuje nie on, a ich matka – Kamila i Fabiana.

Nie życzę żadnemu dziecku takiej krzywdy, każde dziecko musi mieć kochająca rodzinę. Mam żal do matki Kamila i Fabiana. Taka matka nie powinna mieć dzieci.

Ojciec poinformował Magdę o istnieniu braci w trakcie jednego ze spotkań. Obawiał się, jak kobieta zareaguje. Jednak ta od pierwszej chwili pokochała chłopców całym sercem. “Bawiliśmy się z Kamilkiem, fajne chłopaki z nich. Bardzo potrzebowały ciepła i miłości”.

Sponsorowane

Niepokojące sygnały – matka Kamila z Częstochowy nie reagowała

Kamilek pokazywał mi ślady na ręce i poparzenia po papierosach, pytałam go, kto to ci zrobił, on odpowiadał: Dawid. Sama mam jeden taki ślad z dzieciństwa, wiem, jak boli. Kamil mówił: Dawid zły, mama zła. Ślady były na ręce Kamila i na Fabiana nodze. Po jednych odwiedzinach u taty, w czasie ferii zimowych, Kamil nie chciał wracać do domu. Rozmawiałam z tatą, prosiłam, żeby coś zrobił z tym, bo to jego synowie. Tata zabierał się za to, ale nikt mu nie pomógł. MOPS i kurator to zlekceważyli, wszyscy po kolei.

Biologiczny ojciec chłopców potwierdza słowa córki. Mówi, że zgłosił sprawę opiece społecznej, a także kuratorom sądowym. Jednak na nic się to zdało. Czy musiało dojść do tragedii i takiego cierpienia niewinnego dziecka, aby ktoś zainteresował się losem tej rodziny? Z ustaleń Prokuratury Okręgowej w Częstochowie wynika, że Kamil 29 marca został rzucony na rozżarzony piec, a następnie oblany wrzątkiem. Nikt z dorosłych nie udzielił mu pomocy. Dopiero po sześciu dniach zainterweniował biologiczny ojciec, który przyszedł odwiedzić syna. Nie spodziewał się, że zastanie tam tak przerażający, a zarazem bolesny widok.

3 kwietnia tata roztrzęsiony do mnie zadzwonił. Był zapłakany, miałam czarne scenariusze. Gdy usłyszałam, w jakim Kamil jest stanie, zamarłam. W jednej chwili poczułam ból, rozpacz, wściekłość… Gdybym wiedziała, że tak strasznie jest w tym domu, zaczęłabym wcześniej coś z tym robić… — mówi Magdalena Mazurek.

Google News
Obserwuj citybuzz logo w Google logo News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Maks Kurcz

76 komentarze

  1. Pokazywał jej ślady i mówił kto to zrobił… już jest na to paragraf, ja się pytam dlaczego nie zawiadomiła policji??? No kurwa aż taka tragedia musiała się stać?!

  2. Coś mi tu śmierdzi…Dziecko pokazuję ślady po przypaleniach papierosem starszej przyrodniej siostrze…..A Ona potem mowi ze gdyby wiedziała że w tym domu tak źle się dzieje to by wcześniej coś zrobila?

  3. Jest tylko jedna nadzieja że jak trafi ta kurwa tam gdzie powinnia ,to chłopaki z celi go godziwie się nim zajmą po swojemu i zapłaci za to wszystko co mu zrobił

Load more comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Sponsorowane

    Poparzony 8-latek w stanie ciężkim walczy o życie. Szpital wydał ważny komunikat

    Kierowca karetki dostał mandat. Pędził udzielić pomocy poszkodowanej