Niestety, nie mamy dobrych wieści. 8-letni Kamil skatowany przez ojczyma nadal walczy o życie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Lekarze co kilka dni za pomocą mediów społecznościowych przekazują informację o jego aktualnym stanie zdrowia. Chłopiec odkąd tylko trafił do szpitala, utrzymywane jest w śpiączce farmakologicznej. W najbliższym czasie na pewno nie zostanie z niej wybudzony. Przebywa na oddziale intensywnej terapii.
Kamil walczy o życie w szpitalu
8-latek z Częstochowy przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach od trzech tygodni, a dokładnie od 3 kwietnia. Kamil trafił do placówki z licznymi obrażeniami ciała. Początkowo wydawało się, że mowa jedynie o poparzeniach skóry, obejmujących jedną czwartą powierzchni jego ciała. Po dokonaniu badań i prześwietleń okazało się, że ma on również kilka złamań kości kończyn, ślady po przypalaniu papierosami… Na ten moment największym problemem jest “ciężki przebieg choroby oparzeniowej”, czyli reakcji zapalnej wywołanej urazami.
Rany oparzeniowe są duże. Co gorsza, Kamilek został objęty odpowiednią opieką dopiero kilka dni po zdarzeniu. Przez cały ten czas pomiędzy nikt w żaden sposób nie próbował nawet uśmierzyć jego bólu. Leżał w brudnych ubraniach w stosie brudnej pościeli. Musiał niewyobrażalnie cierpieć. W internecie pojawiła się zrzutka pieniędzy, które mają zostać przeznaczone na rehabilitację i leczenie 8-latka. Udało się już zebrać ponad 600 tysięcy złotych, a kwota ta dalej rośnie.
Stan zdrowia Kamila
Przez ostatnie trzy tygodnie Kamil przeszedł wiele skomplikowanych zabiegów. lekarze regularnie usuwają w powierzchni ciała tkanki martwicze i przeszczepiają w ich miejsce nowe płaty skórne. Wojciech Gomułka, rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach poinformował, że chłopiec wciąż jest w stanie śpiączki.
Stan Kamilka przez ostatnie dwa dni nie uległ pogorszeniu. Chłopczyk jest nadal w ciężkim stanie na oddziale intensywnej terapii. Jest w głębokiej śpiączce, dzięki czemu nie czuje bólu, a jego obrażenia mają szanse szybciej się zagoić.
Taka sytuacja potrwa jeszcze dłuższy czas. Póki co nie ma mowy o wybudzaniu chłopca. Jego stan musi się poprawić.
Skatowany przez ojczyma
Do tragedii doszło pod koniec marca, w domu rodzinnym dziecka. Ojczym, 27-letni Dawid B. rzucił chłopca na rozżarzony piec węglowy, a następnie polewał go wrzątkiem. Ani matka, ani wujostwo, które również mieszkała pod tym samym dachem, nie udzieliło Kamilowi pomocy. Dopiero biologiczny ojciec, który przyjechał na spotkanie z synem odkrył, w jakim jest on stanie. Wcześniej matka zwodziła go smsami i podała fałszywe informacje na temat zdarzenia. Obecnie zarówno Magdalena B., jak i Dawid B. przebywają w areszcie. Usłyszeli już zarzuty.