30 letnia kobieta w zaawansowanej ciąży zmarła w szpitalu w Pszczynie. Przyczyną była Sepsa, która rozwinęła się w organizmie kobiety w wyniku niepodjęcia przez lekarzy leczenia na czas. Ci z kolei czekali, aż obumrze płód. Wedle nowych przepisów jakakolwiek ingerencja lekarska, w której efekcie doszłoby do usunięcia ciąży – kwalifikowana byłaby jako przestępstwo.
Większość komentatorów, a także politycy opozycji i środowiska kobiece obwiniła za śmierć kobiety surowe prawo antyaborcyjne i tych, którzy doprowadzili do powstania obowiązujących dziś przepisów.
Innego zdania jest słynna działaczka i aktywistka na rzecz całkowitego zakazu przerywania ciąży – Kaja Godek. Według niej winne śmierci kobiety są… feministki.
Jeśli ktokolwiek usprawiedliwia brak ratowania życia pacjentki delegalizacją aborcji eugenicznej, to winne są środowiska feministyczne, bo to one kolportują kłamstwo, jakoby wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie pozwalał na ratowanie życia matki – oświadczyła aktywistka.
Kaja Godek obwinia feministki
Według niej obowiązujące przepisy nie miały w tej sytuacji zastosowania. Te mają bowiem pozwalać na dokonanie zabiegu przerywania ciąży, gdy życie matki jest zagrożone. Wedle interpretacji Kai Godek, to feministyczne środowiska zastraszyły lekarzy, a ci popełnili błąd.
Może faktycznie w szpitalu ktoś w to uwierzył i odstąpił od niezbędnych działań? Jeśli tak było, to w takiej sytuacji to feministki mają na rękach krew tej kobiety. To ich wina, że medialna manipulacja stała się podstawą do zaniechania działania przez medyków – grzmi Kaja Godek.
Winą za śmierć kobiety obarcza też lekarzy
Z oświadczenia pełnomocniczki rodziny zmarłej wynika, że w sprawie toczy się postępowanie o tzw. błąd medyczny. Prawna ochrona życia dzieci nie ma nic wspólnego i w najmniejszym stopniu nie usprawiedliwia popełnienia błędu medycznego
Sponsorowane