21 grudnia 60-letnia mieszkanka trójmiasta wracała autobusem do domu, gdy otrzymała informacje, że stan jej ojca, przebywającego w szpitalu gwałtownie się pogorszył. Sytuacja była na tyle poważna, że kobieta zdecydowała się na skorzystanie z taksówki.
Cynicznie wykorzystał jej tragedię
Tego dnia odebrałam telefon z informacją od pielęgniarki, żebym pilnie przyjechała do szpitala, bo tata umiera. Wysiadłam więc z autobusu na dworcu w Gdyni i zastanawiałam się, jak najszybciej mogę dotrzeć na Zaspę. Wybór padł na taksówkę – pierwszą, która stała na postoju.
Za kurs o długości 18 kilometrów kierowca zażądał od niej horrendalnej sumy 600 złotych. Sprawa jest o tyle bulwersująca, że taksówkarz nie poinformował pasażerki o zmianie taryfy, a wedle jej opisu – doskonale wiedział, że ta śpieszy się do umierającego w szpitalu taty. Tymczasem już sama opłata początkowa wyniosła 50 złotych. Według niej kierowca cynicznie wykorzystał fakt, że pasażerka śpieszyła się pożegnać z ukochanym ojcem.
Przez myśl mi nie przeszło, że przejazd zakończy się taką kwotą. Zresztą nie myślałam wtedy o cenie, a o tym, że jadę do umierającego ojca i że bardzo mi się spieszy – relacjonuje pasażerka.
Mimo protestów pasażerki, kierowca nie zgodził się na żadne ustępstwa. Absurdalną cenę za kurs tłumaczył nieuregulowanymi stawkami na terenie Gdyni. Zażądał też płatności w gotówce, co dla kobiety oznaczało stratę czasu na poszukiwanie bankomatu. W tym samym czasie jej ojciec umierał w szpitalu. Kobieta nie zdążyła się z nim pożegnać. Zmarł na kilkanaście minut przed jej przyjazdem.
Ponadto powiedział też, że on jest z Gdyni i dla niego w Sopocie i Gdańsku obowiązuje inna taryfa, poza tym muszę pokryć koszt jego powrotu do Gdyni – opowiada kobieta.
Taksówkarze nie widzą problemu
Firma, w której pracuje kierowca, mimo próśb syna pasażerki nie zdecydowała się na przeprosiny, ani nie zwrot pieniędzy. W ich opinii kurs był legalny, a taksówkarz miał prawo do żądania tak olbrzymiej kwoty. Podobnego zdania są administratorzy Facebookowej strony “Legalne Przewozy Trójmiasto”.
Cena jest, jaka jest. W Gdyni nie ma ustalonych stawek maksymalnych. My za takie stawki nie jeździmy. Nie nam jednak dyktować wszystkim taksówkarzom stawki. Etyka jest jak pewna część ciała. Każdy ma swoją – napisali w mediach społecznościowych.
Nieco później administratorzy zauważyli jednak, że kierowca ma licencję gdańską, co zmienia interpretację prawną zdarzenia.
Auto najprawdopodobniej ma również licencję gdańską, a jeśli tak, to ma obowiązek do stosowania się do stawek maksymalnych w Gdańsku i nie ma prawa stosować na jego terenie taryfy powrotnej. Koszt kursu powinien się więc zamknąć w 100 zł. max. Kolego, jeśli masz aktywną licencję gdańską na dzień 21.12 to radzimy Ci samodzielnie oddać 500 zł nadpłaty – napisali administratorzy w poście.
Nawet jeśli kobieta otrzyma zwrot pieniędzy to nie da się cofnąć czasu. Przez taksówkarza nie zdążyła pożegnać się z umierającym tatą…
Złodziej Złotowa
Zawsze pytac i uwazac bo potrafia odpowiedziec na przyklad na pytanie “ile za kilomietr” “jeden liecdziesiąT’ i To wca;le nie bedzie znaczyc zloty pięćdziesiąt a jeden kilomtetr pięćdziesiąt zlotych. Niestety nie zyjemy na Dziki Zachodzie i nie mamy broni aby nauczyc uczciwosci 😀. W taki to sposob w imię europejskiego pojęcia “praworządności”jestesmy okradani “zgodnie z prawem”
Kolega ostatnio na Śląsku jechał taxi 6km i zapłacił 130zl
Nic nie widać
To nie taksówkarz to hiena cmentarna!!!
właśnie sprawdziłem jak to wygląda w BOLT. kurs z Gdyni do Gdańska do Galerii Bałtyckiej ( 17 km ) 52 zł.
A co to za paragon?! – jeszcze w taxi zakupy robiła?! 🤔 😝😏
Nóż się sam w kieszeni otwiera
Składal nawet taksówkarz nie spalił tyle paliwa za tą kwotę rzejade tysiąc kilometrów
Takich skur….. to powinno się ostro po ryju napier…….🤬🤬🤬🤬🤬🤬
No faktycznie nieczytelny….
No i
Godzinę jechal 18 km?cos nie tak
Nie, darmo miał ją wieźć.
Artykuł z 2021.r zaśmiecają tylko fb