Mieszkanie w bloku czy wieżowcu rządzi się swoimi prawami. Poza nami w budynku mieszka i żyje jeszcze wiele innych rodzin. Jedni posiadają dzieci, inni nie. Jedni mają zwierzaki, inni nie. Rodziny są różne. Jednak podstawową zasadą tworzenia społeczności jest ta, aby nie działać sobie na niekorzyść, a pomagać nawzajem i o tyle o ile to możliwe być uprzejmym.
Prośba do sąsiadów
Niestety, nie każdy bierze pod uwagę odczucia drugiego człowieka. Na Facebooku na grupie Pyszności Babci, ktoś zamieścił zdjęcie kartki, wywieszonej na klatce schodowej jednego z bloków. Była to wiadomość, którą prawdopodobnie w imieniu kilkuletniego chłopca napisali jego rodzice. Rodzina mieszka na parterze, a problem tyczy się śmieci.
Drodzy sąsiedzi, mam na imię Michał i mieszkam na parterze pod 1. Ogólnie dobrze się rozwijam i nie mam niedowagi ani problemu z alkoholem, dlatego rodzice proszą, by nie rzucać mi do ogródka kawałków chleba, puszek po piwie, ani butelek po małpce “Sobieskiego”. Bardzo dziękuję i pozdrawiam.
To nieodosobniony przypadek
Pod postem pojawiło się wiele komentarzy. Internauci chętnie dzielili się swoimi doświadczeniami, które jak widać, często są podobne.
“Ja na swoim balkonie sprzątam co najmniej trzy pety dziennie. Mieszkam na parterze, w czasie tych ponad 40 lat zamieszkania, sprzątnęłam prezerwatywy, butelki potłuczone po alkoholu, najwięcej suchego pieczywa, ręczniki i inne ciuchy”.
“U nas tak nie ma. A ludzie najczęściej przyjechali z wiosek. Bo tam dokładnie wiedzą, że papiery się spala, resztki jedzenia zanoszą na kompost. Więc to nie jest problem pochodzenia, tylko wychowania”.
“Możliwe jest, że te przedmioty po prostu spadły komuś z balkonu, dlatego proponuję wrzucić je do skrzynek pocztowych sąsiadów z wyższych pięter”
“Ja zbierałam śmieci, które sąsiad rzucał pod okna. Zanosiłam mu na wycieraczkę dołączyłam do nich kartkę z napisem To my twoje śmieci nie możemy się z tobą rozstać I problem się skończył już nie rzuca”.