Grzybobranie to niemalże polski sport narodowy. Niektórzy Polacy zajmują się tym rekreacyjnie, uwielbiając odpoczywać na łonie przyrody i zajadać przygotowane przez siebie potrawy z grzybami. Inni z kolei traktują zbieranie grzybów jak zawód i sposób na podreperowanie domowego budżetu. Okazuje się bowiem, że zarobki w branży są całkiem niezłe. Wielu może takim grzybiarzom zazdrościć!
Najlepsi zawodowi grzybiarze
Grzybobranie to świetny sposób na zarobek. W sezonie taka pasja doskonale reperuje domowy budżet. Najlepsi polscy “grzybiarze zawodowi” mieszkają w miejscowości Głusko. To osada, leżąca na pograniczu województwa lubuskiego i zachodniopomorskiego. Temat grzybiarzy, którzy tam mieszkają i ze swojej pasji uczynili dochodowy biznes został opisany w reportażu opublikowanym na łamach tygodnika “Polityka”.
Zarobki “zawodowych grzybiarzy”
Dorota wyciągała dwie–trzy stówy dziennie, Stefania średnio po 250 zł, Zdzisław raz miał 336 zł dniówki, ale jak schodził poniżej 200 zł, już go serce bolało – można przeczytać w reportażu w tygodniku “Polityka”
To rzeczywiście znakomity sposób na dodatkowy zarobek. Z pieniędzy ze sprzedaży grzybów Dorota kupiła nowoczesną lodówkę, Stefania wielką zamrażarkę, a sołtys sfinansował z nich busa do swojej firmy.
Nigdy nie wiadomo jaki będzie sezon
Grzybobranie to sposób na wypoczynek i jednocześnie na zarobek. Grzyby nie zawsze pojawiają się jednak w dużej liczbie. Wszystko zależy od konkretnego sezonu, od pogody. Jest to zatem dosyć niepewne źródło zarobku. Grzybobraniom nie pomagają też zmiany klimatyczne. Zwraca na to uwagę między innymi prezes Ogólnopolskiej Izby Przetwórców i Eksporterów Runa Leśnego w Białymstoku, Łukasz Kazberuk. Na szczęście tegoroczny sezon grzybowy wydaje się być udany. Na największą liczbę grzybów możemy zaś liczyć pod koniec października.