Filip Chajzer prowadził dzisiejsze wydanie Dzień Dobry TVN. W pewnym momencie wybiegł ze studia i już nie wrócił. Małgorzata Ohme wyjaśniła, co się stało. Sytuacja okazała się naprawdę poważna, bowiem Chajzer trafił do kliniki, gdzie założono mu szwy.
We wtorek rano Filip Chajzer i Małgorzata Ohme przywitali widzów Dzień Dobry TVN. Wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się tego, co nastąpi. Kiedy prowadzący spotkali się z Mateuszem Hładkim, Chajzer nie za bardzo się wypowiadał. Po przerwie okazało się, że na wizji pozostała tylko Ohme. Co się stało z drugim prowadzącym?
Filip Chajzer opuścił studio Dzień Dobry TVN
Małgorzat Ohme czuła się zobowiązana poinformować widzów, dlaczego resztę programu śniadaniowego poprowadzi sama.
Filip się źle poczuł, bo od rana miał kontuzję, pewnie sam powie w odpowiednim momencie, co się stało, bardzo źle się czuł, ale zaciskał pięści, żeby poprowadzić program – tłumaczyła.
Dodała również, że nie obyło się bez udziału lekarza. Dalszą część śniadaniówki poprowadziła wraz z Mateuszem Hładki i Robertem Stockingerem.
Szybko pojechał do lekarza, mam teraz dwóch wspomagających – Roberta Stockingera i Mateusza Hładkiego, którzy będą mi pomagać.
Co się stało Filipowi Chajzerowi?
38-letni prezenter wyjaśnił w rozmowie z Pudelkiem, co faktycznie zaszło i dlaczego potrzebował medycznej pomocy.
Sytuacja wygląda tak, że wczoraj wieczorem nalałem sobie kieliszek białego wina. Zamiast odłożyć go na szafkę przy łóżku, zostawiłem go na podłodze i o piątej rano, gdy zadzwonił budzik, po prostu na niego nadepnąłem. Krew się lała, cała noga poharatana. Próbowałem to opatrzyć, bo jestem profesjonalistą i nie wyobrażam sobie, żebym nie pojawił się w studiu „Dzień Dobry TVN”. Niestety z każdą minutą prowadzenia programu czułem się gorzej. Krew lała się z buta.
Okazało się, że akurat tego dnia w studiu TVN jednym z gości był lekarz, Łukasz Preibisz. To on jako pierwszy spojrzał fachowym okiem na ranę Chajzera. Ocenił, że niezbędna jest wizyta w klinice i zszycie rozcięcia. Dodatkowo usunięto z niego odłamki szkła.
Można powiedzieć, że miałem szczęście, bo największy kawałek ominął ścięgno dosłownie o 2 milimetry.
A tam to normalka nie ma czasu chłop zadbać o zdrowie …prawie na antenie zszedł… pozostali czekają żeby zająć jego mniejsce
🙈🤣🍷
Niech nie pajacuje
“Bidaczek”
Albo życiowy pechowiec albo dupa wołowa, ciągle mu coś
Bo pić to trzeba umieć….
Jego problem.