w

Wstrząsające wyznanie 17-latki z rozbitego radiowozu. Wciąż dochodzi do siebie

Policjanci byli pewni, że to nigdy nie wyjdzie na jaw. Jednak brawura i pewność siebie ich zmyliła. Radiowóz z dwójką funkcjonariuszy i dwiema nastolatkami rozbił się w Dawidach Bankowych pod Warszawą. 17-latka i 19-latka ucierpiały w trakcie wypadku, a policjanci nie udzielili im nawet pomocy. Młodsza z dziewczyn udzieliła wywiadu Gazecie Wyborczej.

Sponsorowane

Wypadek radiowozu z nastolatkami

Do zdarzenia doszło 2 stycznia. Grupa nastolatków zauważyła pożar i wezwała służby. Strażacy ugasili ogień, ale na miejscu pojawili się jeszcze policjanci. Wylegitymowali młodzież i sprawdzili stan ich trzeźwości. W trakcie interwencji z ich ust miały padać dwuznaczne żarty, m.in. “Nie tylko takiego koguta możemy włączyć”.

Według zeznań dziewczyny następnie policjanci zaprosili do radiowozu starszą z nich. Ta bojąc się iść sama zabrała 17-letnią przyjaciółkę. Policjanci natomiast twierdzą, że dziewczyny same chciały wejść do auta. Policja przyznała, że nie było żadnych podstaw do przewożenia nastolatek, a przełożeni nie zgłosili zaistniałej sytuacji przełożonemu.

Radiowóz odjechał z piskiem opon. Jednak daleko nie odjechał, bowiem rozbił się na drzewie. 19-latka w wyniku zdarzenia złamała rękę, z kolei 17-latka nos i doznała wstrząśnienia mózgu. Funkcjonariusze nie udzielili im pomocy. Co więcej, kazali uciekać z miejsca zdarzenia. Dziewczyny zadzwoniły więc po znajomych, którzy odwieźli je do szpitala.

Sponsorowane

Wywiad z 17-letnią poszkodowaną

Dziennikarka Gazety Wyborczej po dwóch tygodniach od wypadku porozmawiała z pokrzywdzoną 17-latką. Dziewczyna opowiedziała, w jakim jest stanie. Spędziła w szpitalu aż osiem dni, przeszła tam operację nosa. Aktualnie czuje się lepiej, jednak słabo zniosła narkozę.

To była męka. Przez tych kilka dni okropnie się męczyłam. Wciąż odczuwam skutki wypadku, w rozmowie gubię wątek, nie potrafię się skupić i trudno mi się rozmawia. Bolą mnie nos i głowa, ale jest lepiej, niż było.

17-latka przeżyła traumę i objęta jest opieką psychiatryczną. Wspomina, że została już przesłuchana przez policję.

Wcześniej policjanci chcieli mnie przesłuchiwać, ale nie byłam w stanie rozmawiać podczas mojego pobytu w szpitalu. Próbowali się do mnie dobijać, co było wręcz bezczelne. Już na drugi dzień po wypadku dzwonili do mnie, nawet nie do mojej mamy, pomimo tego, że byłam w szpitalu.

Nastolatka powiedziała, że już niedługo wraca do Holandii, gdzie mieszka na stałe. Chce jak najszybciej zapomnieć o koszmarze, który ją spotkał.

Chciałabym jak najszybciej wyjechać stąd i odpocząć, bo czuję się wykończona psychicznie. Mimo że nie udzielałam się w mediach, to, czego się nasłuchałam i naczytałam w komentarzach, było nieludzkie. Gdy wrócę do Holandii, daję sobie trochę czasu, żeby psychicznie odpocząć, bo wciąż mam problemy, żeby się skupić, składnie porozmawiać, coś przeczytać. Nadal jestem roztrzęsiona.

Sponsorowane

Jak wspomina, jej największym marzeniem jest, aby policjanci zostali ukarani i ponieśli odpowiedzialność za swoje czyny.

Google News
Obserwuj citybuzz logo w Google logo News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Wojciech Bartman

12 komentarze

  1. No i najlepszy przykład Polskiej policji sami wpadli w sidła rozpusty na to wygląda że niema pobłażania i dla policjantów również popełniają przestępstwa !!!!

  2. Chyba nikt siła ich do samochodu nie wsadził?same wlazły,a prawdę znają one same czego tam szukały,czego chciały a oskarża się innych.Nie takie nastolatki skoro po głowie chodzi im….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Sponsorowane

    Strażnicy miejscy pukają do drzwi między 6 a 22. Co jeśli im nie otworzysz?

    Syn Edyty Górniak kpi z Małgorzaty Rozenek i jej rodziny. “To cios poniżej pasa”