W sobotę, 13 maja o godzinie 13:00 odbył się pogrzeb skatowanego 8-latka z Częstochowy. Zebrały się tłumy, aby pożegnać dziecko. Właśnie na jaw wyszły kolejne informacje. Otóż dzień po śmierci chłopca, 9 maja, ktoś ostrzelał okna w domu, w którym mieszka wujostwo Kamila. “Do incydentu doszło w nocy z poniedziałku na wtorek tego tygodnia – potwierdza asp. sztabowy Barbara Poznańska, rzeczniczka policji w Częstochowie.
Kamil wraz z piątką rodzeństwa, matką, Magdaleną B., ojczymem, Dawidem B., ciotką Anetą J., wujkiem, Wojciechem J. oraz dwójką ich dzieci mieszkał w mieszkaniu socjalnym w kamienicy przy ulicy Kosynierskiej w Częstochowie. To właśnie tutaj przeszedł gehennę. W oknie widać obecnie ślady po oddanych strzałach. Łącznie w szybie dopatrzeć się można ośmiu dziur. Świadkowie relacjonują, że strzały padły z auta – Volkswagena Golfa. Po zajściu ciocia, wujek i ich dzieci (21-letni niepełnosprawny syn i 14-letni syn) opuścili dom pod eskortą policji.
Wujostwo Kamila
Ze względu na bezpieczeństwo rodziny rzecznik policji nie zdradza zbyt szczegółowych informacji w tej sprawie. Nie przekazano również, czy przydzielono im ochronę, ani gdzie obecnie przebywają. Prawdopodobnie otrzymali tymczasowe schronienie w jednym z ośrodków pomocy społecznej.
Nie da się ukryć, że po śmierci 8-latka nasiliła się fala nienawiści skierowana właśnie pod adresem Anety i Wojciecha J. Małżeństwo było świadkiem cierpienia chłopca. Żadne z nich nie pomogło bezbronnemu dziecku, kiedy to leżało przez pięć dni z głębokimi oparzeniami ciała sięgającymi aż jednej czwartej powierzchni skóry. Mieszkali oni pod tym samym dachem!
Matka i ojczym Kamilka
Z tego, co udało się ustalić prokuraturze wynika, że Dawid B. skatował Kamilka, ponieważ ten zrzucił jego telefon na ziemię. Za karę został rozebrany, a następnie polewany gorącą wodą. Na koniec 27-latek rzucił chłopca na rozżarzony piec węglowy w kuchni.
Oprawca usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Jednak po śmierci Kamila, miał on zostać zmieniony na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Z kolei matka, Magdalena B. usłyszała zarzut pomocnictwa i nieudzielenia pomocy. Para przebywa obecnie w areszcie i czeka na rozprawę. Z kolei Aneta J. i jej mąż Wojciech J. również usłyszeli zarzut nieudzielenia pomocy dziecku. Przebywają na wolności pod nadzorem policji.