Śmierć na porodówce w Kielcach. U 41-latki przeprowadzono cesarskie cięcie. Uratowano dziecko, ale jego matki już nie. Sprawę bada prokuratura. Rodzina i bliscy ciężarnej nie mogą pogodzić się z tragedią, która ich spotkała.
Poród rozpoczął się w wigilijną noc. Tak naprawdę nic nie zapowiadało dramatu, który rozegrał się kilka godzin później, w Szpitalu Kieleckim imienia św. Aleksandra. Kobietę przewieziono na salę operacyjną w celu przeprowadzenia cesarskiego cięcia. Maluszek urodził się żywy. Niestety, jego mama nie miała tyle szczęścia.
Śmierć na porodówce w Kielcach
Póki co szpital, w którym zmarła 41-latka nie chce wypowiadać się na temat okoliczności śmierci. Do redakcji Echa Dnia przesłano oświadczenie dyrekcji placówki. Wyrażono w nim ubolewanie z powodu tragedii i przekazano wyrazy współczucia rodzinie zmarłej.
W celu zapewnienia dziecku należytej ochrony i opieki, poinformowaliśmy o tym przykrym zdarzeniu Sąd Rodzinny oraz Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Szpital jest gotów do współpracy z wszystkimi służbami w celu wyjaśnienia okoliczności sprawy… – napisała dyrekcja.
Dziennikarzom Echa Dnia udało się ustalić, że trójka osieroconych przez ciężarną kobietę przebywa teraz pod opieką babci. Kobieta zamieniła z nimi kilka zdań. Przyznała, że nie ma pojęcia, dlaczego córka zmarła w czasie porodu. Kiedy szła do szpitala była pełna energii. Wspomina, że wcześniej upiekła nawet ciasta z okazji świąt. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Krakowie.
Dopiero wpłynęły do nas akta. Musimy się z nimi zapoznać. Dalsze informacje przekażemy w poniedziałek – przekazała prokurator Katarzyna Duda.
*Zdjęcia użyte w artykule mają charakter poglądowy.
🥲
bo cesarka to tez operacja , ktora wiąze sie z ryzykiem powiklan a nawet smierci.
Niespodziewana ? Czy znowu nie dopełnili sowich obowiązków lekarze?
Brak słów 😭
Wyrazy współczucia dla rodziny
To było w wigilię lekarz był trzeźwy? osierociła czworo dzieci jak już.