w

W czwórkę wsiedli do taksówki. Kierowca błagał o litość, gdy podcinali mu gardło

Ta historia wywołuje ciarki na całym ciele. Cztery przypadkowe osoby, które poznały się w sklepie monopolowym, niedaleko dworca głównego w Lublinie, zamordowały taksówkarza. Podcięli niewinnemu mężczyźnie gardło…

Sponsorowane

Był 30 marca 1994 roku. Taksówkarz, Jerzy W. przyjął zlecenie od czterech młodych mężczyzn w wieku od 16 do 22 lat. Jeszcze wtedy nie wiedział, że kurs do Motycza będzie jego ostatnim.

Przypadkowe spotkanie

Jednak cała historia rozpoczęła się już kilka godzin wcześniej. Dwóch uczniów lubelskiej zawodówki, 16-letni Janusz B. i 18-letni Kazimierz S. stali w kolejce w sklepie monopolowym. Mieli zamiar kupić wino. W oczekiwaniu na swoją kolej poznali nieco starszą dwójkę, 22-latka Kazimierza M. i 19-latka Sylwestra T. Najstarszy z całej tej czwórki był wcześniej karany. Zaledwie 2 lata wcześniej wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał wyrok za napad z bronią w ręku.

Rozmowa w kolejce się kleiła. Postanowili więc pójść i wypić razem zakupiony alkohol. Gdy trunek się skończył, zapragnęli więcej. Ale pojawił się problem, nie mieli pieniędzy. Wpadli na pomysł włamania się do auta i wykradzenia z niego radia. Plan padł, gdyż wokół było za dużo ludzi.

Sponsorowane
Wikimedia

Napaść na taksówkarza

22-latek zaproponował reszcie, aby napadli i okradli taksówkarza. Uznali, że im droższa będzie taksówka, tym większy łup dla nich. Chcieli dostać się do podlubelskiego Motycza – to około 25 minut jazdy autem. Dwóch pierwszych kierowców odmówiło kursu. Zgodził się dopiero trzeci, a przejazd miał kosztować 200 tys. starych złotych.

Kiedy opuścili miasto kazali taksówkarzowi się zatrzymać. Wywlekli Jerzego W. na zewnątrz. Tam był duszony przez Kazimierza S., a Sylwester T. zadawał mu ciosy nożem. Najmłodszy z napastników tylko przyglądał się całemu zdarzeniu. On miał także pomagać wyrzucać kierowcę z auta i wsadził do torby zrabowane CB radio.

Taksówkarz błagał o litość, jednak sprawcy mu jej ni okazali. Zwłoki Jerzego W. porzucili w jednym z zagajników. Ukradli z samochodu 60 tys. zł, a także zabrali dokumenty, kurtkę i spodnie kierowcy. Samochód pozostawili przy ulicy Nowy Świat.

Sponsorowane

Google Maps

Schwytanie sprawców nie zajęło długo

Kilkanaście godzi. po dokonaniu mordu policja znalazła dwójkę sprawców. Znajdowali się w jednej z melin przy ul. Kunickiego. Mieli przy sobie rzeczy skradzione zamordowanemu taksówkarzowi. Przyznali, że faktycznie jechali taryfą, ale nie wiedzą, co stało się z jej właścicielem. Później zaczęli zrzucać odpowiedzialność jeden na drugiego. Dwóch kolejnych sprawców służby zatrzymały dzień później.

W sprawie wszczęto śledztwo. Niestety, prokuratura nie była w stanie ustalić, kto zadał śmiertelny cios i poderżnął gardło taksówkarzowi, Jerzemu W. Sprawcy przerzucali się winą. Trzej najstarsi napastnicy zostali skazani na 25 lat więzienia. Musieli również wypłacić po 1,5 mln starych zł grzywny. Z kolei najmłodszy trafił do zakładu poprawczego.

Za takie draństwo powinni zawisnąć. Nie chodzi tylko o zasadę oko za oko. Myślę, że kara śmierci miałaby w tym przypadku działanie odstraszające — powiedział jeden z taksówkarzy cytowany przez “Kurier Lubelski”.

Flickr

*Zdjęcia taksówek użyte w artykule mają charakter poglądowy

Google News
Obserwuj citybuzz logo w Google logo News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Paweł Markiewicz

6 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Sponsorowane

    Groza na ulicach Warszawy. 55-latek zajechał drogę i uderzył kobietę pięścią w twarz

    13-letni Bartek wyszedł tylko do apteki. Ślad po chłopcu zaginął