Dochodzą do nas nieoficjalne informacje o tym, że płonie rosyjska fregata Admirał Makrow klasy Admirał Grigorowicz. Do pożaru miało dojść w nocy z 5 na 6 maja. “To jedna z najnowocześniejszych jednostek floty rosyjskiej, to dziecko wielkiej modernizacji floty i armii w ogóle za czasów Putina” – powiedział w Radio ZET dr Michał Piekarski z Wydziału Nauk Społecznych UWr.
Dotkliwa porażka Władimira Putna
To już kolejny miesiąc, kiedy na Ukrainie toczy się wojna wypowiedziana przez Władimira Putina. Tym razem cios padł po stronie Rosji. Według niepotwierdzonych doniesień miała zapłonąć rosyjska fregata. Wiadome jest, że Admirał Makarow to najmłodszy okręt klasy Admirał Grigorowicz z trzech obecnych we Flocie Czarnomorskiej. Wszedł do służby zaledwie 5 lat temu.
Zdaniem eksperta “jeśli się potwierdzi, że okręt ten został trafiony pociskiem przeciwokrętowym, to będzie to propagandowo i militarnie większe zwycięstwo niż »Moskwa«”.
Jednak na ten moment nie są znane okoliczności, w jakich doszło do zapłonu okrętu. Niektóre źródła podają, że został trafiony przeciwokrętowym pociskiem Neptun. Inne źródła mówią, że pożar nie jest wcale związany z atakiem. Póki co strona rosyjska nie komentuje doniesień. Również Ukraina jest bardzo oszczędna w słowa. Zdarzenie potwierdził jedynie w aplikacji Telegram deputowany Rady Najwyższej Ukrainy, Ołeksij Honczarenko.
Wiadomo, że okręt miał zapłonąć niedaleko słynnej Wyspy Węży. Na miejsce miały zostać wysłane samoloty oraz okręty ratunkowe wysłane z Krymu. Zauważono też, że niedaleko miejsca rzekomego zapłonu okrętu lata zwiadowczy dron USA Q-4B Global Hawk, który może być poszlaką potwierdzającą zdarzenie.
Rosyjska flota w wojnie w Ukrainie do tej pory straciła niszczyciel rakietowy “Moskwa”, okręt desantowy projektu 1171 Tapir, który spłonął w porcie w Berdiańsku, oraz dwa kutry szturmowe typu Raptor.