Diana Mołek
Na całym świecie obowiązuje pewien trend w szczepieniach na COVID-19, który daje pierwszeństwo pracownikom służb medycznych czy osobom starszym. Podobnie było w przypadku 45-letniego pielęgniarza z Kalifornii, który szczepionkę przyjął, jednak po tygodniu zaczął odczuwać niepokojące objawy…
O fakcie zaszczepienia się przeciwko COVID-19 przy pomocy szczepionki Pfizer/BioNTech 45-letni Matthew poinformował na swoim Instagramie:
Zaszczepiłem się przeciwko COVID-19! 15 minut później siedzieliśmy w grupie innych osób, a pracownicy służby zdrowia pytali nas, jak się czujemy.
W opublikowanym poście pielęgniarz opisał swoje samopoczucie. Mimo, że doskwierał mu ból ramienia, to nie odczuwał żadnych skutków ubocznych po przyjęciu szczepionki. Minęło jednak kilka dni i mężczyzna zaczął obserwować objawy przypominające grypę: dreszcze, ból mięśni czy zmęczenie.
Matthew domyślał się, że te objawy są zbieżne z początkowymi objawami COVID-19, dlatego postanowił wykonać test na obecność wirusa Sars-Cov-2. Wynik odebrał dopiero po świętach – wynik był pozytywny.
Czy taki scenariusz powinien dziwić?
Według specjalistów – nie. Christian Ramers, specjalista od chorób zakaźnych z Family Health Centers w San Diego w rozmowie z ABC News powiedział, że takie sytuacje są jak najbardziej możliwe.
Wiemy z testów klinicznych szczepionek, że czas jaki potrzebuje szczepionka aby zacząć wytwarzać ochronę przed chorobą wynosi od 10 do 14 dni. […] Pierwsza dawka daje około 50% ochrony, a dopiero druga dawka osiąga 95% skuteczności.
– mówił Ramers.
Ekspert zauważa, że przykład Matthew pokazuje, iż nawet mając do dyspozycji tak skuteczną szczepionkę, zatrzymanie pandemii będzie długotrwałym procesem.
Ten przypadek pokazuje nam istotę noszenia maseczek, mycia rąk czy zachowywania innych środków bezpieczeństwa nawet po przyjęciu szczepionki.
– kontynuuje Ramers.
News i bądź zawsze na bieżąco!
