w

Matka Madzi, Katarzyna W. miała piekielne dzieciństwo. Wiele przeżyła…

Katarzyna W. matka Madzi, 24 stycznia 2012 roku zamordowała dziewczynkę. Obmyśliła plan, który myślała, że się ziści, a ona wyjdzie z tego zdarzenia obronną ręką. Tak się jednak ni stało. Nic nie usprawiedliwia zachowania kobiety. Jednak okazuje się, że ona sama wychowywała się w patologicznej rodzinie, a jej dzieciństwo pełne było traum i tragedii.

Sponsorowane

Śmierć małej Madzi

Ten dramat rozegrał się w Sosnowcu. Na policję wpłynęło zgłoszenie o porwaniu małej Madzi. Złożyła je jej matka. Kobieta zeznała, że będąc na spacerze z córką została uderzona w tył głowy. Kiedy się ocknęła dziewczynki nie było w wózku. Wizerunek dziecka został w bardzo szybkim tempie rozpowszechniony. Liczył się czas. Jednak prawda okazała się zupełnie inna, niż wszyscy podejrzewali. Po dwóch dniach Katarzyna W. w rozmowie z detektywem Rutkowskim przyznała, że jej córeczka zmarła wskutek “nieszczęśliwego wypadku”. Miała wypaść jej z rąk, upaść na podłogę, uderzając główką o próg. Kobieta bojąc się konsekwencji ukryła zwłoki. Po kilkunastu dniach wskazała, gdzie się znajdują.

Wykonano sekcję zwłok małej Madzi. Wówczas wyszło na jaw, że przyczyną śmierci wcale nie był upadek, a uduszenie. We wrześniu 2013 roku Katarzynę W. sąd skazał na 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok zaskarżono. W 2014 roku Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok w mocy.

Twitter
Sponsorowane

Katarzyna W. matka Madzi – dzieciństwo

Katarzyna W. przyszła na świat w 1990 roku. Była pierwszym dzieckiem rodziców – Leokadii i Jana. Wychowywała się na ulicy. Na co dzień miała do czynienia z osobami uzależnionymi od alkoholu – w tym z własnym ojcem. Po czasie na świecie pojawił się jej brat, Marcin. Ojciec dzieci należał do osób agresywnych. Niejednokrotnie dochodziło tam do przemocy. Początkowo przemoc miała formę psychiczną, jednak szybko przeobraziła się ona w fizyczną. Rodzina żyła w permanentnym strachu przed Janem. Kiedy mężczyzna wyjeżdżał do pracy (jeździł na tirach) wszyscy choć na chwilę mogli odetchnąć z ulgą. Mieszkali już wówczas w mieszkaniu. Miało ono zaledwie dwa pokoje. Ojciec zajmował jeden z nich, z kolei drugi matka z dziećmi.

Matka Katarzyny W. była osobą głębokiej wiary. Zdaje się, że w ten sposób usiłowała poradzić sobie z problemami. W pewnym momencie jej wiara zaczęła przybierać fanatyczne oblicze. Leokadia od rana do wieczora odmawiała różaniec. Również swoje dzieci wychowała w wierze katolickiej. Nauczyła je, aby pomocy szukały właśnie w kościele.

Twitter

Okres nastoletni

Początkowo faktycznie Katarzyna W. dużo czasu spędzała w kościele. Jednak z czasem zaczęło się jej tam nudzić. W okresie gimnazjalnym była dziewczynką zamkniętą w sobie i wstydliwą. Niełatwo podejmowała kontakt z rówieśnikami. Jednak miała bardzo dobre stopnie. Nauczyciele ją lubili. Jednego dnia nastolatka wybrała się do klasztoru w Czeladzi, gdzie została ciepło przyjęta przez ks. Artura. Był on duchownym przewodnikiem młodzieży. Katarzyna nie powiedziała mu jednak, co dzieje się w jej domu. Została jednak zaangażowana w życie wspólnoty. Najpierw przygotowywała przekąski dla osób gromadzących się na spotkaniach. Z czasem zaczęła służyć do mszy. W końcu poczuła się potrzebna i doceniona. Z czasem ksiądz zaangażował ją w więcej prac, np. pomoc w przyjęciach okolicznościowych w przeznaczonej do tego sali klasztoru, takich jak chrzciny czy rocznice ślubu. Zaczęła zarabiać pieniądze.

Twitter

Sponsorowane
Google News
Obserwuj citybuzz logo w Google logo News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Marek Banaś

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

      Sponsorowane

      Matka sprzedała córeczkę za 40 zł. Przed śmiercią 3-latka przeszła przez piekło

      Jej serce przestało bić na 27 minut. Gdy się ocknęła napisała zaledwie 3 słowa