Wciąż trwają poszukiwania Jacka Jaworka, który w miniony weekend zamordował rodzinę swojego brata. Śmierć poniosła trójka osób, jednej udało się uciec. Morderca zbiegł z miejsca zdarzenia. Do tej pory policja nie ustaliła, gdzie przebywa.
Zabójstwo, które wstrząsnęło Polską
Około godziny 1:00 w nocy 52-latek przyjechał pod dom brata. Padły pierwsze strzały, prawdopodobnie w jego stronę. Ciało żony Janusza, Justyny znaleziono razem ze zwłokami ich 17-letniego syna Jakuba, w korytarzu. Najmłodszy syn małżeństwa, 13-letni Gianni schował się w szafie, kiedy usłyszał w domu strzały. Następnie uciekł do domu kuzynostwa. Jako jedyny z rodziny przeżył.

Trwają poszukiwania
Policja wciąż nie ujęła 52-letniego Jacka Jaworka. W akcji poszukiwawczej każdego dnia bierze udział około 200 funkcjonariuszy, a także psy tropiące i drony. Wystawiono także list gończy. 10 lipca policja opublikowała personalia i wizerunek poszukiwanego. Alert wysłano nawet SMS-em do mieszkańców trzech województw: śląskiego, łódzkiego i świętokrzyskiego.

Czemu wybił całą rodzinę swojego brata?
W mediach co rusz pojawiają się kolejne informacje o Jacku Jaworku. Co skłoniło go do tak dramatycznego czynu? Częstochowska prokuratura jest zdania, że motywem zbrodni był spór wokół podziału ojcowizny. W mediach możemy też przeczytać, że 52-latek z powodu pandemii nie mógł wyjechać za granicę, do pracy. Brakowało mu pieniędzy. Na domiar złego, 18-letnia córka mężczyzny złożyła mu sprawę o alimenty. Za niepłacenie funduszy miał odbyć niespełna dwa miesiące zastępczej kary pozbawienia wolności.

Morderca miał być widziany
Dzisiaj, to jest w środę, 14 lipca, policja w województwie świętokrzyskim otrzymała zawiadomienie od jednej z mieszkanek, która twierdzi, że widziała poszukiwanego mordercę. Możliwe, że mężczyzna znajdował się w miejscowości w gminie Oksa, w powiecie jędrzejowskim.
Z treści wynikało, że poszukiwany mężczyzna mógł być widziany w jednym ze sklepów w okolicy Jędrzejowa. Oczywiście weryfikujemy tę informację. Tak jak każde zgłoszenie, traktujemy ją bardzo poważne – powiedział Onetowi Maciej Ślusarczyk z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji

Na miejscu zabezpieczono także zapis z monitoringu. Z niecierpliwością czekamy na dalsze informacje w tej sprawie.