Jak każdego dnia, Joanna wracała z pracy. Na schodach spotkała sąsiada, który zawsze mówił jej „dzień dobry”. Tym razem zaatakował ją metalową rurką. Kiedy straciła przytomność, udusił ją i dla pewności, dobił. 30 września w legnickim sądzie, wybrzmiały mowy końcowe prokuratury i obrońców.
Okrutny, cyniczny, pozbawiony wyrzutów sumienia
Padła ofiarą brutalnej zbrodni w biały dzień. We własnym mieszkaniu, kiedy wracała z pracy, niczego się nie spodziewając. Z uwagi na zaskoczenie i intensywność ataku była pozbawiona możliwości realnej obrony – oskarżony tych słów prokuratora słuchał z kamienną twarzą. Dopiero w mowie końcowej przeprosił rodzinę ofiary
Jakie słowa bym nie wypowiedział, czy jakich gestów bym nie wykonał, nie ukoi to bólu rodzinie, matce i najbliższym pokrzywdzonej. Przepraszam i proszę o wybaczenie, choć wiem, że najprawdopodobniej będzie to niewykonalne – mówił sprawca, prosząc o niski wymiar kary – Przykrywając jej usta, chciałem doprowadzić ją do nieprzytomności. Nie pamiętam sytuacji, bym dusił ją rękoma za szyję. Od początku procesu nie udzielałem odpowiedzi na pytania, bo sam nie potrafię sobie wyjaśnić tego, co się stało. Moja wina jest ewidentna, proszę tylko o karę 15 lat pozbawienia wolności
Prokuratura i matka oskarżonej nie wierzą w szczerość sprawcy. Wedle oskarżyciela – „Oskarżony żadnej próby pomocy nie podejmował. I w tym stanie pozostawił pokrzywdzoną, jednak wcześniej zdjął jej spodnie i bieliznę. Zdjął łańcuszek, który miała na szyi, a z leżącej na ziemi torebki wyjął portfel, z którego zabrał 450 złotych. Wyjął też telefon komórkowy i wyłączył dokładnie o 15:33. Potem wyszedł, zamykając drzwi na klucz. Spokojnie”
Ukradzione pieniądze przekazał na sukienkę komunijną własnej córki. Po wszystkim, jakby nic się nie stało, poszedł grać na automatach.
Chcę, żeby zgnił w więzieniu
„On kiedyś przytuli własną córkę, a mnie ukarał na całe życie” – mówi zrozpaczona matka zamordowanej. Jej córka pracowała na oddziale intensywnej opieki. Jako pielęgniarka oddawała całe swoje serce pacjentom. Została zamordowana na dzień przed swoimi urodzinami. Dla sprawcy żąda dożywotniego więzienia.
Wiedział co robi! Jest wyrzuty z jakichkolwiek uczuć. On z premedytacją zaplanował to morderstwo! Miał ze sobą metalową rurkę. Potem umył się i pojechał do własnej córki. Gdy kiedyś wyjdzie z więzienia, a córka mu wybaczy, będzie mógł ją przytulić. A ja zostałam ukarana przez oskarżonego do końca życia. Już nie przytulę swojej córki. Jedyne co mogę, to zapalić znicz na jej mogile. Już nigdy nie zadzwoni, choć ja ciągle czekam na jej telefon. Proszę wysoki sąd o najwyższy wymiar kary
W resocjalizacje i szczery żal oskarżonego nie wierzy też oskarżyciel – „Była to osoba, która nikomu nie wadziła. Wręcz odwrotnie: to była pielęgniarka, ratowała ludzkie życia. W czasach pandemii koronawirusa pielęgniarki są jak żołnierze. Dziś mamy o jedną pielęgniarkę mniej. Budzi się pytanie, ile jest warte ludzkie życie. Ta dziewczyna zginęła za 450 zł i łańcuszek. To jest nic!”
Masakrą
Zakopać skurwysyna..
Co w tych Ludziach siedzi na trzezwo chyba by tego nie zrobil musial cos zapycha!
Dożywocie to mało powiedziane. Niech wraca kara śmierci. Śmierć za śmierć
Ja też mu nie wierzę. Tragedia dla rodziny. W dodatku tyle dobra dawała wokół i spotkało ją coś tak okrutnego! Kasa ze zbrodni na sukienkę komunijną??? 😱😱😱😱🙀🙀🙀