Na taką tragedię nie jest przygotowany żaden rodzic. Świat samotnej mamy legł w gruzach o poranku kilka dni temu. Chciała obudzić swojego ukochanego synka do szkoły. Gdy przyszła do jego pokoju, chłopiec był martwy…
Poranek zapowiadał się zwyczajnie, skończył się tragedią
Kimberley Shepherd wstała rano jak zwykle. Umyła się, ubrała, poszła do kuchni, aby przygotować śniadanie dla niej i syna. Kiedy skończyła, zaczęła wołać go by zjadł. 11-latek nie odzywał się jednak. Gdy poszła go zawołać, zorientowała się, że jej ukochany synek nie żyje.
“To dziecko było nadzwyczaj dobre i uczynne”
Chłopiec był kochanym i uczynnym synkiem. Chętnie pomagał w domu. Nie sprawiał mamie problemów. Kobieta wychowywała go sama. W szkole był przykładnym uczniem, a w przyszłości chciał zostać policjantem.
11-latek nie był też obojętny na to, gdy innym działo się coś złego. Dbał o innych, a także angażował się w akcje charytatywne. Co więcej, przeznaczał własne kieszonkowe na jedzenie czy ubrania dla biednych.
W czasie pandemii również angażował się w pomoc. Robił, co tylko mógł. Przekazywał na przykład pieczone przez siebie ciasta lekarzom czy policjantom.
“Miałam tylko jego…”
Kimberley jest pogrążona w rozpaczy. Miała tylko swojego ukochanego synka. Teraz została całkowicie sama. Nie ujawniono, dlaczego chłopiec zmarł. Wiadomo jedynie, że stało się to w czasie snu.