Latami trwał horror Agnieszki Kolarz. Jej oprawcą okazał się mąż jej rodzonej siostry, który przez kilkanaście lat gwałcił swoją szwagierkę. Ujawnienie sprawy nie przyniosło pani Agnieszce wyczekiwanej ulgi i sprawiedliwości. Skandaliczny wyrok sądu skazał oprawcę na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Dziś sprawca gwałtu chodzi wolny, a jego ofiara boi się o swoje bezpieczeństwo.
Gwałcił ją już jako nastolatkę
Dramat Agnieszki zaczął się, kiedy po ślubie w 1992 roku siostra ze swoim mężem zabrała ją na wakacje w góry. Mimo że dziewczyna miała dopiero 12 lat, zwyrodnialec zmusił ją do położenia się w namiocie, po czym zaczął ją obmacywać. Agnieszka uciekła wtedy z namiotu i nie powiedziała nikomu o skandalicznym zachowaniu szwagra. Prawdziwy koszmar miał się jednak dopiero rozpocząć.
Nastolatka mieszkała wtedy z babcią, uciekając od ojca alkoholika. Na jej nieszczęście do niewielkiego mieszkania wprowadziła się też jej siostra z mężem. Ten wykorzystywał każdą, dogodną okazję do wykorzystywania szwagierki.
Gwałcił mnie na różne sposoby. Trudno zliczyć, ile to było razy. Od kilkunastu do kilkudziesięciu – wyznaje Agnieszka Kolar
Kiedy byli w domu sami, oprawca kazał kłaść się jej na łóżku i onanizował, ocierając o jej ciało. Bardzo szybko posunął się dalej i któregoś dnia wywiózł Agnieszkę do lasu, gdzie zgwałcił ją w samochodzie. Ofiarę zastraszał i zmuszał do milczenia, wmawiając młodej dziewczynie, że i tak jej nikt nie uwierzy.
Uciekła przed nim do zakonu, a on i tak ją znalazł
Przed swoim oprawcą uciekła do zakonu, a potem jeszcze dalej poza granicę Polski. Gwałt w młodym wieku sprawił, że doszło do wykrzywienia macicy, co w praktyce oznacza, że pani Agnieszka nigdy nie urodzi dziecka. Leczyła się też psychiatrycznie i za wszelką cenę unikała spotkania z siostrą i jej mężem.
Koszmar powrócił, kiedy ten zadzwonił do niej z prośbą o pomoc. Kiedy przyjechała, odurzył ją i zaczął gwałcić na różne sposoby. To był moment przełomowy. Agnieszka po raz pierwszy zdecydowała się opowiedzieć wszystko swojej siostrze. Ta jednak, zamiast udzielić jej pomocy, oskarżyła ją o chęć zniszczenia małżeństwa i kłamstwa na temat jej męża.
Gdy zgłosiła sprawę na policje, jej bliscy próbowali przekupić ją kwotą 800 tysięcy złotych i zmusić do milczenia. Agnieszka miała jednak dość bezkarności gwałciciela. W sądzie przeżyła szok. Oprócz ostatniego gwałtu wszystkie winy jej szwagra uznano za przedawnione. Wyrok w zawieszeniu sprawił, że dziś jej oprawca śmieje się Agnieszce prosto w twarz. Ta jednak nie zamierza składać broni.
Nie godzę się z tym wyrokiem. Złożyłam apelację. Po wyroku śmiał się, że jest nie do ruszenia – mówi pani Agnieszka
*Zdjęcia mają charakter poglądowy