Polskie wojsko zgubiło zapalnik od pocisku rakietowego. Do incydentu doszło podczas lotu śmigłowca bojowego Mi-24, nad terenem Puszczy Białowieskiej. Służby uspokajają, że nie ma powodu do obaw, bowiem zapalnik nie powinien stanowić niebezpieczeństwa dla ludzi.
Zgubiony zapalnik od pocisku rakietowego
Informacja pojawiła się na Twitterze na koncie Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Post jest dość lakoniczny i można z niego wyczytać, że po zakończeniu lotów stwierdzono brak zapalnika w pocisku rakietowym. Dziennikarze serwisu o2 ustalili, że mowa o zapalniku do pocisku S-5M. Jest to niekierowany pocisk rakietowy, przenoszony w zewnętrznych zasobnikach przez samoloty i śmigłowce. Wojsko dodało, że do zagubienia doszło podczas lotu nad pasem granicznym, prawdopodobnie nad terenem niezabudowanym. Trwa jednak akcja “mająca na celu zapewnienie bezpieczeństwa”.
Zgubą jest niewielki przedmiot, mający około 11 cm. S-5M to stary, opracowany w latach 50 XX w. pocisk niekierowany. Może być wyposażony w głowicę odłamkowo-burzącą, oświetlającą czy odłamkową. Rakiety tego typu przeznaczone są do zwalczania lekko opancerzonych celów lub siły żywej.
W sprawie wypowiedział się rzecznik Dowództwa Generalnego, płk Marek Pawlak. Zapewnił, że nie ma zagrożenia dla ludności. Bowiem sam zapalnik ma urządzenia zabezpieczające.