Dzisiaj rano, to jest w poniedziałek, 2 sierpnia, katowicka policja otrzymała wyniki badań toksykologicznych 31-letniego kierowcy autobusu miejskiego. Łukasz T. w sobotę rano śmiertelnie przejechał 19-letnią Basię S. Teraz wiemy coś więcej, o stanie mężczyzny.
Tragiczne wydarzenia sobotniego poranka
W minioną sobotę, 31 lipca na skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Stawowej w Katowicach doszło do śmiertelnego wypadku. O godzinie 5:50 rano grupka młodych ludzi awanturowała się na ulicy. Zastawili oni przejazd kierowcy autobusu. Mężczyzna zatrzymał się i trąbił. Jednak w pewnym momencie dodał gazu i wjechał prosto w nich. Pod koła autobusu wciągnięta została 19-latka. Przez kilkadziesiąt metrów ciągnięta była pod pojazdem. Zginęła na miejscu.

Za śmierć młodej kobiety odpowie kierowca autobusu
Łukasz T. w niedzielę o godzinie 11:00 w asyście policji, skuty kajdankami, odwiedził budynek prokuratury. Składał tam zeznania. Po trzech godzinach mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa Barbary S. oraz dwóch innych osób, które znajdowały się przed autobusem, w chwili, gdy ruszył. 31-latkowi grozi kara do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie.
Po wszystkim kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia. Pojechał na zajezdnię i tam też został zatrzymany. Alkomat pokazał, że był trzeźwy. Jednak na miejscu pobrano od niego także krew, w celu wykluczenia obecności substancji odurzających. Dzisiaj rano do prokuratury przyszły wyniki.
Według opinii toksykologicznej 31-latek był pod wpływem środków antydepresyjnych i przeciwbólowych – mówi w TVN24 Monika Łata z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. – Będzie powołany kolejny biegły, którego zadaniem będzie ustalenie, czy te środki miały wpływ na zachowanie kierowcy

Kierowca przerwał milczenie
31-latek został tymczasowo aresztowany na okres trzech miesięcy. Do mediów wypłynęła treść wyjaśnień, które w niedzielę składał w prokuraturze w Katowicach. Mężczyzna tłumaczył śledczym, że ruszył, ponieważ “wystraszył się tłumu”, który za nim biegł. W rzeczywistości ludzie krzyczeli, żeby się zatrzymał, bo ma kobietę pod maską. On jednak myślał, że chcą go zlinczować.
Kierowca wyznał też, że nie miał świadomości, że przejechał kobietę. O tym dowiedział się dopiero od funkcjonariuszy na zajezdni autobusowej. Pojechał tam, ponieważ chciał się schronić. Przyznał się także do tego że ruszył autobusem na tłum, bo czuł się zagrożony i “ubolewa nad tym, co zrobił”.
Tragedia w #Katowicach. Co tam się wydarzyło?😞 pic.twitter.com/OQEDt6kBuE
— Greg Dankvsky (@dankvsky) August 1, 2021
Wiadomo, że Łukasz T. pracował jako kierowca PKM Katowice od 10 lat. Policja odnotowała dotąd 8 kolizji z jego udziałem, w tym część jako kierowcy autobusu.

Jeden komentarz