w

Wypadek radiowozu z nastolatkami. Świadkowie – “Flirtowali i mówili o trójkącie”

Świadkowie wypadku radiowozu z nastolatkami, który miał miejsce w Dawidowie Bankowym, relacjonują, co takiego działo się na miejscu. Nie mają wątpliwości co do tego, o co chodziło policjantom. “Te ich teksty (policjantów – red.) miały taki podtekst erotyczny, jakby sobie flirtowali. Oprócz tego niby-żartu, że “mogą włączyć zaraz inne koguty”, był też jakiś tekst o… trójkącie” – powiedział w rozmowie z Onetem świadek interwencji.

Sponsorowane

Okoliczności wypadku radiowozu z nastolatkami

Do zdarzenia doszło 2 stycznia. Nastolatki zgłosiły dzwoniąc pod numer alarmowy, że w pobliskim lesie wybuchł pożar.

Tuż obok jest dzikie wysypisko śmieci, które prawdopodobnie ktoś podpalił albo rzucił tam niedopałek papierosa i zaprószył ogień. Kiedy zauważyliśmy pożar, podjechaliśmy tam i próbowaliśmy ugasić go naszymi gaśnicami samochodowymi. Kiedy to się jednak nie udało, a ogień coraz bardziej się rozprzestrzeniał, zagrażając także pobliskim drzewom i krzewom, wezwaliśmy strażaków. Ci szybko ugasili ogień. Tuż za nimi na miejsce przyjechał też patrol policji – powiedział jeden z rozmówców Onetu.

Twitter
Sponsorowane

W momencie gdy straż pożarna odjechała, na miejscu został patrol policji. Jak relacjonuje świadek, nie wszyscy obecni na miejscu zostali spisani, tylko wybiórczo proszono o dane. Następnie toczyła się już mniej oficjalna rozmowa. Funkcjonariusze rzucali dwuznaczne żarty, zwłaszcza w stronę dziewczyn. “Ewidentnie można było odnieść wrażenie, że spodobała się jednemu z nich”.

Oprócz tego niby-żartu, że “mogą włączyć zaraz inne koguty”, był też jakiś tekst o… trójkącie. Niby chodziło o trójkąt odblaskowy w samochodzie, ale było to powiedziane w sposób dwuznaczny, z takim uśmieszkiem. Było też coś o “przeszukaniu osobistym” tej naszej koleżanki, którą sobie upatrzyli. Zwłaszcza starszy z nich tak sobie “żartował”, ten młodszy nie odzywał się, tylko się śmiał – mówi świadek.

Twitter

Świadkowie wypadku radiowozu z nastolatkami

Następnie policjanci wsiedli do radiowozu. Jeden z nich przez otwarte okno powiedział do nastolatki, aby również wsiadła. Koleżanka mając w pamięci dwuznaczne żarty nie zostawiła jej samej, tylko wsiadła do pojazdu razem z nią.

Samochód ruszył z piskiem opon i włączonymi kogutami. To wszystko wyglądało tak, jakby policjanci chcieli się popisać. Po chwili radiowóz się zatrzymał, ale po momencie ruszył dalej.

W pewnej chwili zauważyliśmy dziewczyny na krawężniku, kawałek od zakrętu, na którym rozbił się radiowóz. Jedna z nich miała zakrwawioną twarz. Powiedzieliśmy, że wzywamy karetkę, ale one, że nie możemy, bo policjanci kazali im stąd “s*********”. 

Sponsorowane

Pomocy medycznej nastoletnim dziewczynom udzielili dopiero strażacy ochotnicy z Raszyna, którzy zostali zaalarmowani przez znajomych nastolatek.

Google News
Obserwuj citybuzz logo w Google logo News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Monika Koba

51 komentarze