Wojna na Ukrainie wciąż trwa. Każdego dnia zbiera śmiertelne żniwo. Niestety, ale pojawiło się kolejna ofiara ze świata sportu. Mowa o mistrzu świata, Maksymie Kagalu, który zdobył mistrzowski pas federacji ISKA. 30-latek zginął na polu walki o Mariupol. O jego śmierci poinformował trener, Oleg Skirta.
Śmierć sportowca
Młody chłopak był uzdolniony. Został pierwszym mistrzem świata pochodzącym z Ukrainy, w kickboxingu. 30-latek zdobył pas mistrzowski federacji ISKA. Walczył w oddziale Azowskim w Mariupolu.
To był uczciwy i przyzwoity człowiek. Śpij spokojnie bracie, poległeś tutaj na ziemi, ale my pomścimy twoją śmierć – napisał w mediach społecznościowych Oleg Skirta, trener Maksyma Kagala.
Maksym trenował nie tylko kickboxing. Kochał też inne sporty: muay thai, piłkę nożną czy rugby. Był wszechstronnym sportowcem. W 2020 roku udało mu się zwyciężyć w turnieju ku pamięci poległych podczas ofensywy Pawłopol-Shirokin.
30-letni Maksym był bardzo wszechstronną osobą i lubił różne sporty. Był zaangażowany w kickboxing, ale i tajski boks muay thai. Został mistrzem świata i brązowym medalistą w kickboxingu w 2014 roku. W tym samym czasie był w stanie nie tylko zostać mistrzem świata w kickboxingu, ale także zdobyć srebro w zawodach Kremenchuk Rugby 7. Był bardzo otwartym człowiekiem. Kochał piłkę nożną i aktywnie wspierał lokalną drużynę – poinformował ukraiński “Telegraf”.
Niestety, Maksym zginął walcząc o wolność Ukrainy, w Mariupolu. Miasto oblężone jest przez wojsko rosyjskie. Mieszkańcom brakuje jedzenia i picia. Nie mają też jak uciec przez korytarze humanitarne. Sytuacja jest tragiczna.