W sobotę rano, w centrum Katowic zginęła 19-letnia Barbara Sz. Młoda mama osierociła dwójkę małych dzieci, 2-letnią Elizę i 7-miesięcznego Igora. Kobieta zginęła rozjechana przez autobus miejski na oczach swojego narzeczonego. Za kierownicą pojazdu siedział 31-letni Łukasz T., który usłyszał już zarzuty.
Tragiczny sobotni poranek
Do zdarzenia doszło o godzinie 5:50 na skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Stawowej w Katowicach. Kierowca autobusu linii 910 nie mógł przejechać jezdni zablokowanej przez grupkę awanturujących się ludzi. 19-letnia Basia chcąc uspokoić tłum, weszła pomiędzy. Wtedy doszło do tragedii. Kierowca autobusu po uprzednim trąbieniu, dodał gazu i wjechał prosto w ludzi. Młoda mama została wciągnięta pod koła stalowego pojazdu. Kierowca przeciągnął ją przez odcinek kilkudziesięciu metrów. Nie miała szans na przeżycie. Zginęła na miejscu.
Zarzuty dla kierowcy autobusu
W niedzielę przed południem Łukasz T. w kajdankach i asyście policji składał wyjaśnienia w prokuraturze w Katowicach. Mężczyźnie przedstawiono tam też zarzuty: zabójstwa Barbary Sz. oraz usiłowanie zabójstwa dwóch innych osób. Na tę chwilę 31-latek przebywa w areszcie, w którym spędzi trzy najbliższe miesiące. Oficjalnie mówi się, że może mu grozić kara nawet dożywotniego pozbawianie wolności.
Zeznania kierowcy autobusu
Łukasz T. zeznał w prokuraturze, że ruszył w stronę ludzi, ponieważ wystraszył się tłumu, który napierał na autobus. Prawda wyglądała tak, że zebrani krzyczeli, żeby kierowca się zatrzymał, ponieważ pod pojazdem znalazła się 19-latka. 31-latek był przekonany, że chcą go zlinczować.
Mężczyzna wyjaśniał także, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że przejechał kobietę. O wszystkim dowiedział się dopiero od policji, która przyjechała na zajezdnię. To właśnie tam pojechał po całym zajściu, aby się ukryć.
Wyniki badań kierowcy autobusu
W sobotę, jeszcze na miejscu zdarzenia Łukasz T. został zbadany alkomatem na zawartość alkoholu w organizmie. Okazało się, że mężczyzna był trzeźwy. Pobrano od niego także próbki krwi. Dzisiaj do prokuratury przysłano wyniki badań toksykologicznych. Kierowca autobusu był pod wpływem środków antydepresyjnych oraz silnych leków przeciwbólowych.
Śledczy nie chcą w tej chwili podać, czy były to znaczące ilości środków i kiedy Łukasz T. miał je zażyć. Mężczyzna wyznał jednak, że nie leczył się psychiatrycznie. W toku prowadzonego śledztwa ustalono, że rozpoczął pracę o godz. 3.30 rano w sobotę. Do wypadku doszło trzy godziny później.
Biegli będą musieli teraz ocenić, czy ta ilość leków miała wpływ na prowadzenie pojazdu – tłumaczy Aleksander Duda z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Prokuratorzy informują, że były to leki wypisane na receptę
Kim jest kierowca autobusu?
Według ustaleń serwisu Fakt, 31-latek już od 10 lat pracował jako kierowca autobusu. W jego rodzinie to tradycja. Ojciec, brat i bratowa także pracują w komunikacji miejskiej. Sprawca śmierci 19-letniej Basi z wykształcenia jest programistą.
Pracę w PKM-ie w Katowicach zaczął w 2011 roku. Jednak po sześciu latach z niewiadomych powodów przeniósł się do PKM-u w Tychach.
Nie miał najlepszej opinii. Miał kolizję na swoim koncie. Był agresywny i nerwowy, w autobusach między nim a pasażerami dochodziło często do pyskówek i utarczek słownych. Ta praca go stresowała. W końcu miarka się przebrała i odszedł za porozumieniem stron – powiedział kierowca autobusu z Tychów dla serwisu Fakt. Ponownie został przyjęty do Katowic
Jestem mgr politologiem, technikiem informatykiem, a jezdze ciezarowką. Wykształcenie nijak sie ma do wykonywanej pracy.
Co ma wykształcenie do tego wypadku? Temat słabnie to łapiecie wszystko co jest związane z kierowcą żeby temat nadal był na topie? Żenada.. Nawet na dobrą sprawę nie napisaliście jakie ma wykształcenie, tylko tyle że w jego rodzinie jazda autobusami to tradycja.. A tradycja nie równa się wykształceniu człowieka..