Kamil przebywa obecnie w Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jego historia aż łamie człowiekowi serce. Przeszedł przez prawdziwe piekło. Był torturowany przez ojczyma w naprawdę okrutny sposób. Przypalanie papierosami i bicie to zaledwie zalążek tego, co przeżył. Do najgorszego doszło, kiedy Dawid B. rzucił 8-latka na rozżarzony piec, a następnie polewał wrzątkiem. Lekarze mówią też o podpaleniu… Ze szpitala, w którym przebywa dziecko właśnie napłynęły nowe informacje. Niestety, nie są one najlepsze.
Kamil w Centrum Zdrowia Dziecka
Dzisiaj mija siedemnasty dzień, odkąd chłopiec znalazł się w szpitalu. 8-latek został przetransportowany helikopterem do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach. Jego stan nadal jest bardzo ciężki. Od pierwszego dnia chłopiec utrzymywany jest w śpiączce farmakologicznej. Wszystko po to, aby nie czuł bólu i cierpienia, które musiał wcześniej znosić. Wczoraj szpital opublikował następującą informację:
Kamilek jest już 16. dzień w naszym szpitalu. Jego stan jest nadal bardzo ciężki. Dziecko cały czas jest w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii.
Wciąż największym problemem jest ciężki przebieg choroby oparzeniowej u chłopca, spowodowanej rozległymi oparzeniami i nieleczeniem ran oparzeniowych przez wiele dni.
Poparzony 8-latek z Częstochowy
Sprawa Kamilka poruszyła całą Polskę. Gehenna chłopca rozgrywała się w mieszkaniu komunalnym na obrzeżach Częstochowy. W lokalu mieszkała matka chłopca, Magdalena B., jej mąż, a zarazem ojczym Kamila, Dawid B. rodzeństwo chłopca, a także siostra matki, Aneta J. wraz z rodziną. Przemoc domowa nie była niczym nowym dla 8-latka. Tuż przed tym, jak został dotkliwie poparzony, przyszedł do szkoły z rozciętą wargą i złamaną ręką. Matka w placówce tłumaczyła się, że doszło do tego przez przypadek, gdyż chłopiec się przewrócił. Nauczycielka i dyrektorka uwierzyły. Rodzina była również objęta opieką kuratora. To jak widać również na nic się zdało.
Biologiczny ojciec chłopca niejednokrotnie apelował i wnosił do sądu o odebranie matce dzieci. W zeszłym roku sąd nie widział jednak przesłanek ku takiemu postępowaniu… Czy musiało dojść do tak potwornej tragedii, aby zauważyć, że w tym domu źle się dzieje? Prawda jest taka, że gdyby nie biologiczny ojciec Kamila, być może sprawa nie wyszłaby na jaw lub byłoby już za późno na pomoc. To właśnie on wezwał pogotowie i policję, gdy zobaczył, w jakim stanie jest jego syn.
Zarzuty dla oprawców
Zarówno Magdalena B. jak i Dawid B. przebywają obecnie w areszcie. Mężczyzna usłyszał już zarzut usiłowania zabójstwa chłopca. Z kolei matka pomocnictwa i nieudzielenie należytej pomocy własnemu dziecku. Prokuratura postawiła również zarzut kolejnym osobom. Mowa o cioci chłopca, Anecie J., która była świadkiem znęcania się nad Kamilkiem. Kobieta usłyszała zarzut nieudzielenia mu pomocy. Podobny zarzut przedstawili prokuratorzy jej mężowi, Wojciechowi J.