Poszedł pobawić się na imprezę, z której już nie wrócił… 19-latek ze Słowacji zginął w nocy z soboty na niedziele, 24 września, przed klubem nocnym Casanova w miejscowości Ciche w powiecie nowotarski. Chłopak niespodziewanie stracił przytomność i doszło u niego do zatrzymania akcji serca. Pomoc nadeszła natychmiastowo. Bowiem obecny był na miejscu ratownik medyczny i kilku strażaków ochotników. Niestety, ale 19-latka nie udało się uratować.
Zginął przed dyskoteką
To była impreza jak każda inna. Nikt nie przypuszczał, że w Casanovie w miejscowości Ciche dojdzie do takiego dramatu. 19-letni mieszkaniec Słowacji chciał spędzić przyjemnie czas. Przyjechał do klubu, ale już z niego nie wrócił. W środku było mnóstwo rozbawionych ludzi. Młody mężczyzna z niewiadomych przyczyn upadł na podłogę i stracił przytomność. Świadkowie od razy ruszyli z pomocą i rozpoczęli reanimację.
Wśród pomagających znalazła się dwójka strażaków ochotników z gminy Bukowina Tatrzańska oraz ratownik medyczny Podhalańskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej. Doskonale wiedzieli, jak udzielić niezbędnej pomocy. Chociaż na miejscu zjawili się prywatnie, by nieco odpocząć od życia codziennego. W takich okolicznościach nie widzieli innego wyjścia, jak pomóc. Bezzwłocznie ruszyli do akcji.
Śmierci można było zapobiec?
Świadkowie zdarzenia zadzwonili pod numer alarmowy. Odebrał Dyspozytor Centrum Pogotowia Ratunkowego, który wysłał na miejsce karetkę z oddalonego o kilkanaście kilometrów Nowego Targu. Mógł również poinformować o zdarzeniu strażaków-ochotników z OSP w Cichem, których remiza położona jest zaledwie 200 metrów od dyskoteki, ale tego nie zrobił.
Dyspozytorowi numeru 112 mówiliśmy, że jest zatrzymanie akcji serca i potrzebujemy pilnie nie tylko karetkę, ale też strażaków z remizy OSP położonej kilkaset metrów dalej. Ci mają na wyposażeniu defibrylator AED. Niestety ta jednostka nie została przez dyspozytora powiadomiona o zdarzeniu. Tymczasem gdyby pomoc z defibrylatorem nadeszła szybciej być może chłopaka udałoby się uratować — powiedział dziennikarzom serwisu Onet ratownik medyczny Podhalańskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej, który był w dyskotece i który reanimował 19-latka.
Do tragedii doszło na oczach wielu młodych ludzi, którzy przyszli na imprezę, żeby się zabawić. Ratownik medyczny relacjonuje, że większość z nich stała bezczynnie i zamiast pomóc nagrywała wszystko komórkami. Sprawę śmierci 19-latka ze Słowacji bada policja i prokuratura.
Jeżeli ratowało trzech,a ludzie widzieli że wiedzą co robią to niby w czym mieli pomóc.Ratownicy jeśli potrzebowali pomocy mogli po prostu wydać dyspozycję stojącym dookoła ludziom.Miałem to na BHP.