Grzegorz Kramer jest jezuitą. Kilka dni temu, 28 grudnia odprawiał mszę święta o godzinie 8 rano. Jakie było jego zaskoczenie, gdy podszedł do ambony i spojrzał na intencje.
Ksiądz wyznaje, że msze święte w tygodniu o tak wczesnej godzinie to przeważnie spokojne nabożeństwa. “To taka Msza, na którą idzie się w dużym spokoju, bo mało ludzi, zawsze ci sami. Zwykła, spokojna modlitwa”. Jednak ta wtorkowa była dla jezuity wyjątkowo trudna. A dlaczego?
Moja intencja była za + Dominika. W ławce siedziała jego mama. Do tego, po przeczytaniu tej intencji uświadomiłem sobie, że dziś jest Świętych Młodzianków – napisał na Facebooku jezuita Grzegorz Kramer.
Dominik był dzieckiem, czym zasłużył sobie na śmierć?
We wpisie Grzegorz Kramer podzielił się także własnymi przemyśleniami, a także kawałkiem swojego prywatnego życia.
Wczorajszy dzień spędziłem u swojego brata, który – jak wiecie – ma m.in. syna Oskara. W pewnym momencie Oskar spał, stałem chwilę nad nim i patrzyłem. Dla mnie zawsze śpiące dziecko, to jest obraz totalnej niewinności. I pierwszy raz przeżyłem coś jakby przerażenie, bo pojawiło się w mojej głowie pytanie, obawa, o to, że mogłoby coś złego się z nim stać – napisał ksiądz.
Kiedy więc we wtorek rano ksiądz rozpoczął mszę świętą w intencji Dominika, wróciło do niego pytanie, które zadaje sobie wielu dorosłych. “Jak to jest, że jedne dzieci są szczególnie chronione przez Boga, a inne – nie?”.
Kiedy czytam tę Ewangelię, to od lat zadaję sobie to pytanie: dlaczego Bóg nie mógł obronić wszystkich dzieci? Dlaczego Dominik i jego kumpel nie zostali obronieni. Dlaczego, inne dzieci, które umierają nie mogą być obronione? – pytał duchowny.
Ta msza święta odprawiana w intencji zmarłego Dominika była dla jezuity wyjątkowo ciężkim przeżyciem.
Gdy prowadziłem dzisiaj Mszę, mówiłem homilię, wcześniej czytałem opis tego brutalnego wydarzenia, a kilkanaście metrów przede mną stała mama Dominika, to na serio czułem się taki mały.
YouTube