Nie żyje znana i lubiana dziennikarka, Edyta Bieńczak. Redakcja RMF FM pogrążyła się w żałobie. Odeszła zdecydowanie za wcześnie, w wieku zaledwie 37 lat. “Nic nie uśmierzy naszego bólu, nikt nie wypełni pustki po Tobie, żadne słowa nie oddadzą naszego żalu” – czytamy w pożegnaniu.
Edyta Bieńczak zmarła w środę, 29 września
Dziennikarka przez naprawdę długi czas, bo przez 13 lat była związana z rozgłośnią, która wręcz stała się jej drugim domem. Kobieta mieszkała w krakowskiej Nowej Hucie. Uwielbiała taniec i hokej. To właśnie z tym drugim sportem wiązała się bezpośrednio jej praca – specjalizowała się w relacjonowaniu meczów drużyn hokejowych.
Miała niesamowitą lekkość w poruszaniu. To ona zaczynała wszelkie imprezy, na których się pojawiła. To ona porywała nas za rękę, wołając “chodźcie tańczyć” – wspominają koledzy po fachu
W pracy była precyzyjna i konkretna. Lubiła podejmować nowe wyzwania i trudne tematy. Była też nieustępliwą idealistką.
Nigdy sobie nie odpuszczała. Szlifowała każde zdanie, ważny był dla niej najdrobniejszy niuans. Spędzała całe godziny na przygotowywaniu raportów, na redagowaniu artykułów. A wiedzę miała bardzo szeroką. Zawsze na bieżąco, czy to polityka, czy sprawy społeczne, czy kultura, czy sport. Na niczym nie można było jej “zagiąć”. Dlatego oprócz ogromnej osobistej straty, jaką odczuwamy w radiu wraz z jej odejściem, straciliśmy znakomitą dziennikarkę. To prawdziwa wyrwa w naszym zespole – czytamy w poruszającym pożegnaniu
Pożegnanie Edyty Bińczak
Nie żyje Edyta Bieńczak, Edzia, Edka, Edi, Kreweta – jak mówiła sama o sobie. Odeszła zbyt nagle, zbyt szybko, zbyt wcześnie. Ostatni raz spotkała się z nami w poniedziałek na porannej zmianie – relacjonują ze łzami w oczach dziennikarze RMF FM
Edzia, nie! To nie jest prawda! Zaraz wejdziesz do newsroomu uśmiechnięta od ucha do ucha, powiesz, że były korki na mieście o 5 rano, stąd ta mała obsuwa. Znów będziemy się kłócić o klimatyzację, bo Tobie za ciepło, a mnie za zimno (…) Będę sobie tłumaczyć, że wyjechałaś na urlop, a jak wrócisz, to włączaj te klimatyzację ile chcesz i otwieraj wszystkie okna. Damy też na pewno w Faktach informacje o hokeju, jak zawsze chciałaś. Tylko… wróć – napisała Magda Wojtoń
Edzia, Dzięki Tobie świat był lepszy, a życie radośniejsze. Dalibyśmy wszystko, żeby dziś znów był poniedziałek, gdy byłaś z nami na dyżurze – dodała Blanka Baranowska
Wydawca. Redaktor. Dziennikarka. Także śmieszka, koleżanka, dla wielu przyjaciółka. Edzia, której nagle już nie ma – pożegnał koleżankę Tomek Skory
Droga Edytko, Staram się nie dopuścić do głowy myśli, że ten cały koszmar jest okrutną prawdą. Chciałbym wierzyć, że znów będę mógł zadzwonić dokładnie o 4:45 i obudzić Cię, żebyś nie spóźniła się do pracy. Zawsze o to prosiłaś nocnych serwisantów. I zawsze, mimo że byłaś wyrwana ze snu – roześmiana odbierałaś telefon o tej nieludzkiej porze. Chciałbym znów usłyszeć, jak roześmiana witasz się ze mną, gdy wchodzę do newsroomu. Przy Tobie trudno było być smutnym. Teraz to smutek wypełnia całe radio. Na zawsze będziesz dla mnie najcieplejszą osobą całej redakcji. Do zobaczenia – wspominał Michał Gardyas
Odejście Edyty to jest jedna z tych informacji w którą się nie chce uwierzyć, z którą się nie da oswoić a już na pewno nie da się z nią pogodzić (…) Niezwykle życzliwa, profesjonalna, sumienna. Pełna energii. Taką zapamiętam Edytę – choć nigdy się nie pogodzę z tym, że jej już nie ma – dodał Paweł Żuchowski