Żadna matka nie chce, aby to spotkało jej dziecko. Wojna to coś, co dla wielu maluchów jest po prostu niezrozumiałe. Są za małe, by zdawać sobie z tego sprawę. Budzą się w wyniku wybuchów i wystrzałów. Nie rozumieją, dlaczego nie ma z nimi taty. By móc w jakiś sposób zabezpieczyć swoje dzieci, matki na Ukrainie wypisują na ich ciałach najważniejsze dane. Tak na wszelki wypadek, gdyby ich zabrakło…
“Na wypadek naszej śmierci”
Na ciałach swoich małych dzieci drżącymi rękami zapisują takie dane jak: imię, nazwisko, datę urodzenia i numery telefonów. Robią to w jednym celu. Gdyby przyszło im umrzeć, a ich dziecko by ocalało, chcą mieć pewność, że gdy trafią do rodziny zastępczej ludzie będą chociaż wiedzieli, jak się nazywają i kiedy się urodziły.
“Ukraińskie matki zapisują kontakty rodzinne na ciałach swoich dzieci na wypadek, gdyby zginęły, a dziecko przeżyło. A Europa wciąż dyskutuje o gazie” – napisała na Twitterze Anastasiia Lapatina, dziennikarka “The Kyiv Independent”. Kobieta dodała do wpisu zdjęcie małej dziewczynki, która ma na plecach zapisany numery telefonów, imię, nazwisko, a także datę urodzenia.
Wojna na Ukrainie – cierpią niewinne i bezbronne dzieci
Anastasiia Lapatina opublikowała zdjęcie dziewczynki. To 3-letnia Wira Makowij. Fotografię w mediach społecznościowych zamieściła jej mama, Sasza.
Mieliśmy takie cudowne życie. Podpisałam ją bardzo drżącymi rękami. Ale po co to mówić? Wiesz już, jak to jest obudzić się przy ogłuszających i potężnych dźwiękach eksplozji, które słychać przez dziesiątki kilometrów.
Podpisałam Wirę na wypadek, gdyby coś nam się stało i ktoś ją znajdzie jako ocalałą – przekazała mama, Sasza. Jak dodała, miała “szaloną myśl”, by podstawowe dane wytatuować na ciele córki
.
Mama i 3-letnia córeczka są już w bezpiecznym miejscu. Ale jak przyznała kobieta, wciąż nie może zmusić się do tego, aby z kombinezonu wyciągnąć karteczkę, na której zapisała dane córki w języku ukraińskim i angielskim.
Wiadomo, że od początku wojny na Ukrainie zginęło 165 dzieci, a aż 266 zostało rannych. Informacje te przekazała rzecznik praw człowieka, Ludmyła Denisowa. Dodała też, że niestety ale nie są to ostateczne dane, ponieważ na ten moment nie ma możliwości przeprowadzania śledztw w miejscach, w których wciąż aktywnie działają żołnierze rosyjscy.