Nic nie zapowiadało, że ta wyprawa będzie miała tak tragiczny finał. Para młodych, zakochanych w sobie ludzi wybrała się do Rotzo we Włoszech. Niestety, z tej wyprawy wróciło tylko jedno z nich. W czasie wycieczki po malowniczej miejscowości 30-letni Andrea postanowił uwiecznić tę piękną chwilę. Razem z Sarą pozowali do zdjęcia na tle gór. To wtedy doszło do tragedii. W trakcie robienia fotografii mężczyźnie wypadł z ręki telefon. Postanowił, że zejdzie po niego w dół stromego wzgórza. Był to ostatni raz, kiedy Sara widziała swojego partnera żywego. 30-latek schodząc po telefon w pewnym momencie stracił równowagę i spadł z klifu.
Chciał tylko odzyskać telefon
Do zdarzenia doszło w sobotę, 20 sierpnia. Andrea Mazzetto razem ze swoją dziewczyną, Sarą Bragante wybrali się na wycieczkę po magicznej, włoskiej miejscowości Rotzo, położonej niedaleko Werony, na północy kraju. Para podczas wspinaczki postanowiła uwiecznić chwile na fotografii. Tuż po zrobieniu zdjęcia telefon wypadł z rąk mężczyzny. Postanowił on zejść w dół, by go odszukać. Wtedy właśnie doszło do tragedii.
Chłopak stracił równowagę i spadł z krawędzi klifu 200 metrów w dół. Sara widząc, co się dzieje, szybko powiadomiła odpowiednie służby. Na pomoc ruszyły dwa helikoptery i zastęp straży pożarnej. Kiedy jeden z ratowników dotarł do 30-latka okazało się, że ten już nie żyje.
Po śmierci chłopaka Sara udostępniła ich ostatnie wspólne zdjęcie na Instagramie. Napisała “Nasze przeklęte ostatnie wspólne zdjęcie. Zawsze będziesz ze mną, mój mały misiu”. Para na co dzień mieszkała w Rovigo. Andrea był młodym przedsiębiorcą i zapalonym fanem fitnessu.