5-letnia dziewczynka z Ukrainy, Taia, razem z mamą uciekła z kraju ogarniętego wojną. W poszukiwaniu bezpiecznego miejsca udały się do rodziny we Włoszech. Niestety, spotkała je tam tragedia. 5-latka zginęła podczas spaceru z krewnymi. Wjechał w nią samochód prowadzony przez 18-letniego kierowcę. Zginęła na miejscu.
Uciekły z kraju owładniętego wojną a i tak spotkała je tragedia
Do tej pory z Ukrainy wyjechało około 3,5 mln ludzi. Większą część tej liczby stanowią matki z dziećmi. Wśród nich znalazła się Luda i jej 5-letnia córeczka. Udały się do Włoch, w okolice miasta Crotone, gdzie mieszka i pracuje siostra kobiety. Liczyły, że tam w końcu odetchną. Niestety, tak się nie stało.
W minioną niedzielę, 20 marca doszło do potwornego wypadku. To było miło popołudnie, Tia razem z 16-letnią kuzynką i jej chłopakiem, także 16-latkiem, wybrali się na spacer. Idąc chodnikiem nastolatek wziął 5-latkę na ręce. To wtedy niespodziewanie wjechał w nich samochód.
Lokalne media donoszą, że kierowca wjechał wprost w 16-latka. Siła uderzenia spowodowała, że chłopak wypuścił z rąk Taię. Dziewczynka wyleciała w powietrze, spadła na ziemię uderzając głową w chodnik. Śmierć nastąpiła natychmiast. Nastolatek, który również brał udział w wypadku trafił do szpitala z licznymi obrażeniami. Jedyną osobą, która nie ucierpiała była kuzynka dziewczynki.
Wypadek czy celowe działanie?
Lokalni śledczy badają okoliczności tego potwornego zdarzenia. Pojawiło się bowiem pytanie, czy 18-latek nie wjechał celowo w idących chodnikiem pieszych. Wiadome jest, że sprawca znał się z ofiarami, ale nie wiadomo, czy w grę mogą wchodzić jakieś osobiste porachunki. Wczoraj, tj. w środę kierowca samochodu usłyszał zarzut zabójstwa drogowego i został aresztowany.
Włoskie media informują, że w samochodzie poza kierowcą znajdował się jeszcze jego ojciec, siedział na miejscu pasażera. Po wypadku mężczyzna miał usiłować wziąć na siebie winę. jednak funkcjonariusze szybko ustalili prawdę. 18-latek był wcześniej dwukrotnie karany za prowadzenie auta prawa jazdy.