Rozstanie nigdy nie jest łatwe – zwłaszcza jeśli powodem jest jakieś nagłe i przykre wydarzenie, jak na przykład zdrada. Ludzie z zemsty, złości czy żalu potrafią robić naprawdę różne rzeczy. Mogą na przykład zażądać zwrotu pieniędzy za wspólnie spędzony czas i poniesione w czasie trwania związku wydatki. To wcale nie żart. Taka sytuacja spotyka wiele osób – w tym bohaterów naszego artykułu.
Rachunek po rozstaniu
Kuba zarabiał kilka razy mniej niż jego narzeczona, ale wszystkie niezbędne wydatki dzielili na pół.
Kiedy rozstałem się ze swoją narzeczoną, ona przesłała mi Exela z dokładnymi rozliczeniami związanymi z tym, za co mam jej oddać pieniądze – wyjaśnia mężczyzna.
Chodziło przede wszystkim o wyjazd na Kubę, gdzie wyruszyli ratować związek. Był to pomysł kobiety i ona za ów wycieczkę zapłaciła. Finansowała też wyjazdy do SPA czy kolacje w restauracjach. Nigdy wcześniej jej to nie przeszkadzało. Sytuacja zmieniła się jednak po rozstaniu.
Napisała, że jestem facetem i powinienem mieć swój honor. Nie bardzo wiem, jak to rozumieć. Wcześniej jej nie przeszkadzało, że płaci za wszystko – tłumaczy zdziwiony Kuba.
Cena za emocje
Podobne wydarzenie miało miejsce w przypadku Patrycji i jej męża. Kilka lat starszy, dobrze usytuowany mężczyzna traktował swoją partnerkę jak inwestycję. Zarabiał kilkadziesiąt razy więcej niż ona i często wyjeżdżał. Gdy Patrycja podjęła decyzję o rozwodzie, zgodził się bez wahania. Po tygodniu otrzymała jednak pismo od jego prawników – z dokładnym wyliczeniem ile musi zwrócić byłemu mężowi za wspólne życie.
Są i tacy partnerzy, którzy wystawiają rachunek za trud włożony w związek i czas poświęcony obowiązkom domowym. Jedna z kobiet wystawiła byłemu partnerowi rachunek na 100 tysięcy złotych za opiekowanie się jego chorą matką, gdy po dwóch latach związku stwierdził, że nie chce się z nią ożenić. Z pewnością tego typu sytuacje są bardzo trudne. Najprawdopodobniej wszystkie te rachunki pojawiają się dlatego, że byli partnerzy nie potrafią poradzić sobie z emocjami towarzyszącymi rozstaniu. Jest to więc faktycznie cena za emocje.