Masakra w brytyjskim Plymouth odbiła się echem na całym świecie. Wśród ofiar szaleńca jest 43-letni Lee Martin i jego 3-letnia córeczka. Mała Sophie zginęła w objęciach swojego taty. W poniedziałek odbył się ich pogrzeb. Jak donosi serwis “Daily Mail”, zostali pochowani we wspólnej trumnie.
Wyszedł na ulicę i zaczął strzelać
Tragiczne zdarzenie miało miejsce w czwartek 12 sierpnia. Około godziny 18:00, 22-letni Jake Davison zastrzelił swoją matkę. Niewątpliwie, szaleniec nie zaspokoił głodu zabijania, bo po chwili wyszedł na ulicę i otworzył ogień do przypadkowych ludzi. Zanim popełnił samobójstwo, zabił 5 osób.
Strzelił mu w plecy, gdy próbował osłonić córeczkę
Na celowniku Davisona znalazł się Lee Martin i jego adoptowana córeczka Sophie. Jak wynika z relacji jednego ze świadków, mężczyzna uciekał, tuląc dziecko do piersi. Zamachowiec stanął kilka metrów za nim i otworzył ogień. Gdy Lee upadł na ziemię, Davison podszedł do niego i oddał kolejne strzały. 3-latka zginęła w objęciach swojego taty.
W poniedziałek odbył się ich pogrzeb. Jak donosi “Daily Mail”, Lee i jego pociecha spoczęli w jednej trumnie.
Policja wiedziała, że Davison jest niebezpieczny
Czy wstrząsającej masakrze można było zapobiec? Niewątpliwie, tak. Nie można bowiem nie wspomnieć, że w grudniu ubiegłego roku Davisonowi odebrano pozwolenie na broń i samą broń. Wcześniej, mężczyzna dopuścił się napaści, jednak w lipcu tego roku, ponownie uzyskał stosowne pozwolenie. Wydaje się to całkowicie nielogiczne. Błąd urzędowy kosztował życie pięciu niewinnych osób.