Niektórzy, a szczególnie młodzi ludzie, ale nie tylko, uważają, że wakacje to czas, aby bawić się na całego, bez ograniczeń. Niestety często nie zważają przy tym, czy nie przeszkadzają osobom znajdującym się w ich otoczeniu. Takiego zdania była ta rodzina, która potrzebowała wizyty funkcjonariuszy, aby zrozumieć, że plaża to miejsce publiczne.
O incydencie poinformowała czytelniczka WP Kobieta. Spędzała urlop nad polskim morzem, a dokładniej w Mielnie. Piękna, słoneczna pogoda zachęciła ją do tego, aby wybrać się na plażę. Termometr wskazywał ponad 20 stopni, zatem zadecydowała odpocząć i poopalać się nad wodą. Jak wspomina, to był już niestety ostatni dzień jej wakacji, przed powrotem do domu.
Początek nie zwiastował niczego złego. Korzystała z pogody, ciepłego wiatru i wsłuchiwała się w szum fal. Jednak w pewnym momencie dostrzegła, że tuż obok niej na piasku rozbija się pewna rodzina. Akurat wykorzystali ostatni skrawek wolnego miejsca, pomiędzy ciasno rozbitymi licznymi parawanami.
Ścisk na plaży
Polacy chyba już przywykli do tłoku na plażach. Wystarczy zerknąć na bardziej popularne miejscowości w szczycie sezonu. Człowiek przy człowieku… Ale w tej historii nie to okazało się problem.
Pani Monika w pewnej chwili aż podskoczyła. Dwa głośniki rozstawione przez świeżo przybyłą rodzinę zaczęły głośno grać. Leciała muzyka Zenka Martyniuka “Oczy zielone”, a tuż po tym dało się słyszeć Ronniego Ferrari “Ona by tak chciała”.
Ludzie nie pozostali obojętni
Podczas gdy część plażowiczów tylko obrzucała głośną rodzinkę jednoznacznymi spojrzeniami, znaleźli się też odważniejsi. Kilka osób podeszło i zwróciło uwagę na zbyt głośną muzykę. Jednak nie przyniosło to zamierzonego efektu. Rodzina za nic miała komentarze i prośby pozostałych.
Na miejscu pojawiła się policja
Nie wiadomo kto, ale ktoś zgłosił zakłócanie ciszy i porządku publicznego na plaży w Mielnie. Po upływie około godziny na miejscu pojawiła się policja. Funkcjonariusze grzecznie poprosili rozbawionych plażowiczów na bok i tam w rozmowie wyjaśnili, że takie zachowanie (puszczanie głośno muzyki) na plaży publicznej jest zabronione.
Szkoda tylko, że na miejsce musiała zostać wezwana policja. Głośna rodzina za nic miała prośby innych. Trzeba było posunąć się do takiego czynu…
Należy szanować przestrzeń drugiego człowieka pod każdym względem, który dotyczy naszych zmysłów. Przez nasz wygląd musimy uszanować wartość piękna. Drugi zmysł to jest słuch, czyli należy tak się zachowywać, żeby nie być głośno, bo wkraczamy w czyjąś przestrzeń. Tutaj nie chodzi tylko głośność muzyki, ale też o głośne rozmowy, wulgarne słowa. Poza tym należy się tak zachowywać, żeby nikt nie był narażony na wąchanie mocnych zapachów – powiedziała w rozmowie z WP Kobieta Irena Kamińska-Radomska, specjalistka od savoir-vivre