Waldemar miał zaprosić swoją narzeczoną na weekend do swojego domu. Obiecał, że po nią przyjedzie w nocy z piątku na sobotę. Kiedy nie pojawił się na miejscu, kobieta zaniepokojona zadzwoniła na policje. Szybko okazało się, że mężczyzna nie żyje.
Jechał do ukochanej…
Waldemar G. wsiadł w nocy do samochodu. Mieszkał na wsi pod Włocławkiem. Miał pojechać i odebrać swoją narzeczoną. Wrak samochodu i ciało mężczyzny znalazł przypadkowy kierowca, który powiadomił dyżurnego włocławskiej policji.
Pojazd znaleziono niedaleko miejscowości Mchówek. Był zagrzebany w rowie. Jak powiedzieli funkcjonariusze, którzy jako pierwsi dotarli na miejsce zdarzenia – „Trudno było go dostrzec, bo samochód był w zaroślach”. Szybko odnaleziono ciało mężczyzny. Wstrząsający widok potęgował fakt, że głowa Waldemara była zatopiona w wodzie.
Policjanci szybko ustalili prawdopodobny przebieg zdarzenia
Na miejscu policjanci pod nadzorem prokuratora i biegłego w dziedzinie wypadków drogowych wstępnie ustalili, że 20-letni kierujący oplem, jadąc drogą z kierunku Izbicy Kujawskiej, na łuku drogi wojewódzkiej numer 269, w porze nocnej stracił panowanie nad pojazdem, zjechał z drogi i po uderzeniu w drzewo auto wywróciło się na dach do rowu. W wyniku tego zdarzenia 20-letni kierujący poniósł śmierć na miejscu – mówi Tomasz Tomaszewski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji we Włocławku.
W tragedię nie mogą uwierzyć najbliżsi mężczyzny, rodzina i narzeczona. Żałobą okryła się cała lokalna społeczność. Sąsiedzi i nauczyciele młodego mężczyzny.