Najmłodsze ofiary wczorajszego, tragicznego wypadku pod Kleszczowem to 23-letnia Karolina i jej narzeczony Patryk. Oboje pochodzi z okolic Lubaczowa. Jechali do Holandii aby podczas prac sezonowych zarobić na wesele, które miało odbyć się już za rok…
O koszmarnym wypadku z udziałem autokaru i busa, w którym śmierć poniosło 9 osób, informowaliśmy wczoraj. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierowca chcąc uniknąć zderzenia z innym uczestnikiem ruchu skręcił na pobocze i przewrócił się. Niestety w przewróconego busa z dużym impetem uderzył autobus, który jechał z naprzeciwka…
Weselne plany, wspólna przyszłość i chęć zarobku
Jak informuje Fakt, wśród ofiar wypadku była para narzeczonych – Karolina i Patryk. Pochodzili z Lubaczowa i okolic i byli ze sobą już od 6 lat. Wspólnie mieszkali w Rzeszowie, a Karolina miała tam kończyć studia. Za rok mieli wziąć ślub i to było przyczyną ich wyjazdu na prace sezonowe do Holandii – chcieli odłożyć na wesele.
Razem z parą narzeczonych do pracy w Holandii pojechał krewny dziewczyny oraz ich koleżanka.
Z okolic Lubaczowa pochodziła też 53-letnia matka dwójki dzieci, ofiara wypadku która również wybrała się w celach zarobkowych do Holandii. To miał być jej pierwszy sezon w pracy poza granicami Polski. Zostawiła mnie – ociera łzy mąż kobiety, pan Kazimierz w rozmowie z dziennikarzem Faktu.
“Ofiary wypadku to 4 osoby z powiatu lubaczowskiego, 2 z jarosławskiego i 1 ze strzyżowskiego. Kolejne dwie ofiary wypadku to 1 osoba z województwa lubuskiego i kierowca – obywatel Słowenii“
– powiedział wojewoda Jarosław Wieczorek i dodał, że rodzinom ofiar została zapewniona opieka psychologiczna.
Pasażerowie autokaru
W wypadku ucierpiało 7 osób podróżujących autokarem. Cztery z nich zostały przetransportowane do szpitali w Zabrzu, dwie do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Bytomiu, a 29-letni kierowca, który odniósł największe obrażenia, przy pomocy śmigłowca LPR został przetransportowany do Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach-Ochojcu.
Kierowca autokaru poddany został skomplikowanej operacji prawej nogi. Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo, jednak musi być pod stałą obserwacją lekarzy.
Jedna z poszkodowanych osób opuściła już szpital.