To, że na granicy Polski z Białorusią dzieje się źle, wiemy już od miesięcy. Dokładnie 2 września prezydent zdecydował o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na pasie trzech kilometrów od granicy z Białorusią. Niestety, ale czas mija, a nic w tej sprawie się nie zmienia. Dotarła do nas kolejna przykra wiadomość. W niedzielę rano odkryto, że jeden z żołnierzy 21 Brygady Strzelców Podhalańskich nie wykazuje żadnych oznak życia. Mężczyźnie została udzielona pomoc, podjęto akcję reanimacyjną. Niestety nie przyniosła ona pozytywnego rezultatu. Żołnierz zmarł, najprawdopodobniej we śnie.
Smutne wieści obiegły Polskę
W niedzielę, 7 listopada br. w godzinach porannych żołnierze wykonujący zadania logistyczne w obszarze przygranicznym (poza strefą stanu wyjątkowego) po przebudzeniu stwierdzili, że jeden z nich nie daje oznak życia. Pomimo prowadzonej akcji reanimacyjnej, lekarz przybyły na miejsce stwierdził zgon żołnierza 21 Brygady Strzelców Podhalańskich – podała na Twitterze 18 Dywizja Zmechanizowana im. gen. broni Tadeusza Buka.
Okazuje się, że do śmierci mężczyzny doszło w czasie odpoczynku, a nie wykonywanych czynności służbowych.
Zmarły żołnierz nie wykonywał zadań bezpośrednio związanych z ochroną polskiej granicy. Pełnił służbę jako logistyk. Rodzina zmarłego została objęta opieką psychologiczną przez przedstawicieli wojska – podkreślono we wpisie generał.
Śmierć żołnierza 21 Brygady Strzelców Podhalańskich
Oddział Żandarmerii Wojskowej w Lublinie prowadzi postępowanie wyjaśniające w celu ustalenia przyczyn zaistniałego zdarzenia – wskazała jednostka Żelaznej Dywizji.
W tej chwili prowadzone jest śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny. Wszystko po to, aby wykluczyć udział osób trzecich. Zaplanowana już została sekcja zwłok.
Żołnierz Żelaznej Dywizji zmarł dziś w nocy. Wyrazy współczucia dla rodziny zmarłego – przekazał Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.