Zmarł kolejny dziennikarz, pracownik Radia Kielce. W krótkim czasie po Kamilu Durczoku. Mowa o Robercie Kałuża. Mężczyzna zmarł w miniony piątek. Pozostawił w żałobie żonę i dwójkę dzieci. Miał 52 lata. Prezes Radia Kielce, Janusz Knap powiedział: “Wielki smutek i żal, że już go z nami nie ma. Przeżył 52 lata, to nie jest dobry czas na umieranie”.
Robert Kałuża nie żyje
Był osobą spokojną, która nie ulegała emocjom. Osoby które go znały, podziwiały go za umiejętność rozwiązywania każdego problemu. Ponadto był człowiekiem inteligentnym, posiadającym wszechstronną wiedzę.
Robert Kałuża pracował w Polskim Radiu Kielce ponad 25 lat. Przygotowywał Wiadomości, prowadził także autorskie audycje, chociażby tak chętnie słuchany muzyczny program „Musisz to znać”. A muzyka była jego konikiem. W swoich domowych zbiorach miał ponad tysiąc płyt z nagraniami najlepszych wykonawców jazzu i bluesa. I tą swoją pasją muzyczną chętnie się dzielił – z Państwem i z nami również – tymi pięknymi słowami pożegnano Roberta Kałuże na stronie Radia Kielce
Nagła śmierć Roberta Kałuży
Zarówno przyjaciołom, rodzinie jak i bliskim trudno uwierzyć jest w śmierć dziennikarza. To był ogromny cios, zadany tak nagle. 52-latek poważnie chorował. Osierocił dwóch synów, Michała i Adama, a także ukochaną żonę, Annę Mazur.
Będzie nam Go brakowało. Robert kochał rodzinę, kochał dzieci. Był na wszystkich ich przedszkolnych akademiach. Chciał widzieć, jak rosną, jak się bawią. Na jego biurku zawsze były wywieszone ich prace. To były pierwsze dziecięce rysowanki. Dla innych to było tylko kilkadziesiąt kresek kredką, dla Niego prawdziwe skarby – wspomina Marek Orkisz.
Niestety, przyszła choroba Roberta. Z ogromnym niepokojem śledziliśmy jej rozwój. Stało się najgorsze… – wspomina Ewa Okońska na stronie Radia Kielce.