Podczas spotkania papieża Franciszka z posłami uczestniczącymi w międzyparlamentarnym spotkaniu do spraw klimatu, jedna z uczestniczek wręczyła mu niecodzienny podarunek. Był to list oraz zdjęcie małego chłopca, który od tygodni przebywa w lasach na pograniczu polsko – białoruskim i jest jednym z setek uchodźców chcących dostać się do Polski.
Co było w liście?
Po zakończeniu tego spotkania przekazałam papieżowi Franciszkowi list w sprawie sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, wraz z listem Rodzin Bez Granic, a także zdjęcia dzieci wywiezionych przez Straż Graniczną na granicę polsko-białoruską. Papież to przyjął – powiedziała Urszula Zielińska, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Zaznaczyłam, że białoruski reżim traktuje uchodźców jak żywą broń. Mimo to naszym moralnym obowiązkiem jest pomoc. Na ten apel niestety znaczna część polityków pozostaje obojętna. Poinformowałam papieża, że z wyziębienia, głodu i braku podstawowej pomocy zmarły już co najmniej 4 osoby i podkreśliłam, że weryfikacja dokładniej liczby zmarłych osób jest niemożliwa ze względu na obowiązujący stan wyjątkowy na terenach przygranicznych.
Gdzie są dzieci?
Sprawa dotyczy dzieci i dorosłych uchodźców, którzy zostali odnalezieni w Michałowie w woj. Podlaskim. Całą Polskę obiegły zdjęcia, na których płaczące dzieci są wywożone w bliżej nieznanym kierunku przez funkcjonariuszy straży granicznej. Jak podają dziennikarze – „usiedli na ziemi, objęli się, złapali za ramiona, przytulili dzieci. Składali ręce jak do modlitwy. Skandowali: ‘Poland!’, nie mając zamiaru się stąd ruszać”.
Według rzeczniczki straży granicznej, cała procedura była zgodna z prawem. „Żadna z tych rodzin, żadna z tych dorosłych osób nie chciała złożyć wniosku o ochronę międzynarodową w Polsce. Wszyscy mówili, że chcą złożyć te wnioski w Niemczech, to jest kraj ich docelowej migracji” – oznajmiła rzeczniczka.