Polska jest krajem, w którym istnieje coś takiego, jak klauzula sumienia, bardzo często zresztą wykorzystywana w ciszy gabinetów ginekologicznych. Do tego dochodzi do szeregu bardzo krepujących sytuacji, o których pacjentki często wstydzą się powiedzieć. Jak więc kampanie medialne mogą wpłynąć na ich decyzje, skoro sami lekarze potrafią skutecznie zniechęcić do korzystania z badań ginekologicznych?
Pierwsza wizyta – pierwsze doświadczenie
Do ginekologa poszłam po raz pierwszy w wieku 17 lat. Nie miałam jeszcze doświadczenia seksualnego, ani nawet chłopaka – opowiada Anna. W czasie wakacji musiałam złapać jakąś infekcję. Często kąpałam się w jeziorach czy basenie, a tu wiadomo nie trudno o przykrą niespodziankę.
Umówiłam się do ginekologa w moim mieście, prywatnie, bo na wizytę z NFZ musiałabym czekać kilka miesięcy! Przygotowana zgodnie z radami wyszperanymi w sieci, wybrałam się na umówioną wizytę. Ubrałam się w spódniczkę, aby uniknąć krępującego momentu przechodzenia na fotel ginekologiczny. Nie obawiałam się niczego, bo przecież nie raz bywałam w gabinecie lekarskim. Wybrałam mężczyznę, bo wiele kobiet pisało na forach, że są znacznie delikatniejsi niż kobiety. Od progu usłyszałam gburowatym tonem rozkaz “proszę się rozebrać”.
Nie wskazano mi jednak miejsca, gdzie miałabym to zrobić. Zbita z tropu zaczęłam się rozbierać przy lekarzu. Ten w odpowiedzi „przewrócił oczami” i wskazał ręką pomieszczenie, gdzie mogę to zrobić. Faktycznie miejsce było przygotowane profesjonalnie. Dostępna była krótka papierowa spódniczka i podniesiona tym trochę na duchu podążyłam na fotel ginekologiczny, który de facto widziałam pierwszy raz w życiu. Skąd więc miałam wiedzieć jaką pozycję przyjąć? Dowiedziałam się już za moment. Doktor krzyknął, żebym przestała się zachowywać jak dzikuska i usiadła prawidłowo. W tym momencie opuściły mnie już resztki odwagi. Samo badanie też nie było delikatne. Doktor nie komentował, tego, co robi, pomimo że powiedziałam na wstępie, że jestem u takiego specjalisty po raz pierwszy w życiu. Po zakończeniu badania wspomniałam nieśmiało, że chciałabym, aby pokazał, jak zrobić samobadanie piersi, na co odpowiedział, że mogę sama nauczyć się z Internetu. Wyszłam z gabinetu z receptą, ale z bardzo niemiłym doświadczeniem życiowym. Poważnie się zastanowię następnym razem czy zgłoszę się do jakiegokolwiek ginekologa nawet najbardziej polecanego.
Niestety to nie odosobniony przypadek
Stał w drzwiach, uśmiechnięty i pewnie kilka lat starszy ode mnie. Pomyślałam, że raczej dobrze trafiłam. Ulżyło mi. Usiadłam na fotelu, młody doktor podszedł i zaczął zadawać rutynowe pytania. Potem, znikąd, rzucił: “No bardzo ładne, jędrne piersi. Widać, że pani nie rodziła”. I dodał: “A planuje pani?”. Nie bardzo wiedziałam, po co chce to wiedzieć, ale odpowiedziałam, że nie wiem. Później położyłam się, lekarz zaczął “objeżdżać” każdą pierś i pachę, a ja w myślach modliłam się, żeby wszystko było w porządku i jak najszybciej się skończyło
Po pierwsze profilaktyka!
Aby zachęcić polki do badań, musi zmienić się przede wszystkim podejście lekarzy ginekologów do swoich pacjentek. Jak widać pierwsza wizyta u lekarza, który traktuje swoje pacjentki nieprofesjonalnie, może pozbawić je szansy na wczesne wykrycie niepokojących zmian onkologicznych.
Debil
Powiedz kobiecie cos milego to od razu problem robi…:D