w

Urodziła dziecko w domu i pozwoliła, by mąż spalił je w piecu. List gończy za kobietą

Katarzyna Borczyk poszukiwana listem gończym. Kobieta wraz z mężem dopuściła się potwornych czynów. Urodziła w domu noworodka, którego wyniosła do kotłowni. Nie wezwała do domu lekarza, nie pojechała również do szpitala. Kilka dni później mąż spalił zwłoki dziecka w piecu. Do tej tragedii doszło sześć lat temu. Mieszkańcy Radwanic na Dolnym Śląsku byli wstrząśnięci. Mężczyzna odsiedział już wyrok, natomiast kobieta nadal jest poszukiwana.

Sponsorowane

Szokująca sytuacja wyszła na jaw zupełnie przypadkiem. Katarzyna robiła wszystko aby ukryć fakt, że jest w ciąży. Jednak nie umknęło to sąsiadom. Mijały miesiące a po dziecku nie było śladu. W końcu ktoś zawiadomił Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. Na miejscu pojawili się urzędnicy. “Nie wpuszczono nas do domu, dlatego kolejnego dnia przyszłyśmy z policją” – tłumaczyła wówczas Ewelina Maruchniak, kierowniczka GOPS-u w Radwanicach.

Spalili zwłoki dziecka w piecu

Początkowo małżeństwo zgodnie utrzymywało, że sprzedało noworodka do Niemiec. Zaledwie dwa dni później prawda wyszła na jaw. Okazało się, że kobieta urodziła w domu, w pozycji stojącej. Noworodek wypadł i uderzył główką o podłogę. Borczyk twierdziła, że zaniosła maleństwo do komórki. Dwa dni póżniej mąż pozbył się ciała – spalił je w piecu.

Ostatecznie para nie była w stanie powiedzieć, czy dziecko urodziło się żywe, czy też nie. “Po rozpoczęciu akcji porodowej nie zawiadomiła służb ratunkowych. W wyniku porodu na stojąco dziecko upadło na ziemię, a kobieta nie podjęła żadnych działań, by je ratować” – przekazała Barbara Izbiańska, prokurator rejonowa w Głogowie. W konsekwencji tych zdarzeń Katarzyna Borczyk usłyszała zarzut narażenia noworodka na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Mąż kobiety został natomiast oskarżony o poplecznictwo i zbezczeszczenie zwłok. Na pierwszą rozprawę zostali doprowadzeni z aresztu, a po kilku miesiącach zostali z niego zwolnieni.

Sponsorowane

Jaki zapadł wyrok? Otóż oboje otrzymali po 2 lata bezwzględnego więzienia. W wyniku apelacji prokuratury są zaostrzył karę do 4 lat więzienia. Mąż kobiety stawił się do odbycia kary. Odsiedział ją i wyszedł na wolność. Z kolei kobieta zniknęła… przepadła bez śladu.

Twitter

List gończy za Katarzyną Borczyk

Co wiadomo na temat kobiety? Otóż do tej pory zameldowana była w miejscowości Czerńczyce na Dolnym Śląsku. Urodziła się 11 czerwca 1981 roku. Fotografia z wizerunkiem kobiety pochodzi z roku 2001. Nie ulega więc wątpliwość, że dziś jej wygląd uległ zmianie. Ma około 164 cm wzrostu i jasne oczy. Przed laty nosiła też jasne, proste długie włosy.

Jeśli posiadasz jakiekolwiek informacje na temat miejsca pobytu Katarzyny Borczyk, nie zwlekaj i skontaktuj się z funkcjonariuszami Komendy Powiatowej Policji w Polkowicach. Możesz również zadzwonić na numer telefonu 47 871 34 00, 47 871 35 02 lub wysyłając email na adres: [email protected].

Materiał Policyjny

Google News
Obserwuj citybuzz logo w Google logo News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Paweł Markiewicz

231 komentarze

  1. Powinni dla takich ludzi przywrócić karę śmierci, ewentualnie którą można by było zamienić na darmową pracę do 60roku życia bez żadnych widzeń i przepustek

    • Przemek Siwek Nie masz racji. Urodziła w domu i najprawdopodobniej martwe dziecko wyniosła do komórki. Żywego nie spaliła. Sprawa sprzed 6 lat. Mąż karę odsiedział, a ona nie. A może przeżyła szok poporodowy? Wcale nie tak łatwo ocenić sytuację…

  2. I po co aborcja ? Tak przynajmniej poniesie konsekwencje. A teraz aborcje chce każda, a później będzie zdziwienie że nie ma komu płacić podatków. A tak przynajmniej poniesie karę za zabójstwo. Aborcja – zabójstwo .