Dokładnie jutro minie miesiąc od czasu śmierci Kamila Durczoka. Za czasów swojej pracy w TVP i TVN był bardzo cenionym dziennikarzem. Jego talent i ciężką pracę nagradzano licznymi nagrodami. Choć w ostatnich latach życia kojarzono go również z jazdą pod wpływem alkoholu, czy niechlubnymi aferami związanymi z miejsce pracy, to wciąż w sercach Polaków pozostaje ból z powodu jego nagłej śmierci.
Grób Kamila Durczoka
Jutro, 16 grudnia będzie miała miejsce miesięcznica śmierci Kamila Durczoka. Tuż przed tym wydarzeniem ktoś złożył na jego grobie białą, pojedynczą różę. Czy ma coś symbolizować? Być może samotność, z którą w ostatnich miesiącach życia borykał się dziennikarz? W dniu jutrzejszym na nagrobku na pewno pojawią się liczne kwiaty, a także zapalone zostaną znicze.
Odszedł nagle i niespodziewanie
53-latek od lat walczył z nieuleczalną chorobą. Jednak w ostatnich miesiącach życia był aktywny zawodowo. Co więcej, w jednym z wywiadów wyznał nawet, że czuje się bardzo dobrze. Do pogorszenia stanu zdrowia doszło gwałtownie, z dnia na dzień. 15 listopada trafił do katowickiego szpitala. Lekarze określali jego stan jako ciężki. Zmarł 26 listopada nad ranem.
Pacjent został przyjęty wczoraj o godzinie 13.45 na izbę przyjęć, przekazany na oddział chorób wewnętrznych, autoimmunologicznych i metabolicznych, a następnie przekazany na oddział anestezjologii i intensywnej terapii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. prof. K. Gibińskiego SUM w Katowicach – poinformował szpital.
Kamil Durczok zmarł 16 listopada o godzinie 4:23. Jako przyczynę śmierci podano zaostrzenie się przewlekłej choroby i zatrzymanie krążenia.
Pogrzeb 53-latka odbył się 19 listopada w Kościele Trójcy Przenajświętszej w Katowicach-Kostuchnie. Ostatnim życzeniem rodziny było to, aby uroczystość pożegnania miała charakter prywatny i odbyła się z dala od kamer. Tak też się stało.