W domu Roberta G. i Pauliny A. w niedzielne przedpołudnie rozegrał się prawdziwy dramat. W czasie gdy 29-latek z zimną krwią mordował 25-latkę, w domu przebywały dzieci. Na domiar złego wszystkiemu się przyglądały. 3-letni Maks i niespełna roczna Marcelinka widziały, jak umiera ich ukochana mama. W tym tygodniu dziewczynka skończy roczek. Zamiast urodzinowego przyjęcia rodzina zajmie się planowaniem pogrzebu Pauliny.
Niedziela 12 września
Do krwawej awantury doszło na osiedlu Zielony Trójkąt w Gdańsku. W czasie śniadania między dorosłymi wywiązała się sprzeczka. W krótkim czasie Robert G. z nożami w dłoniach rzucił się na matkę swoich dzieci. Nie zwracał uwagi, że maluchy wszystkiemu się przyglądają. Młoda kobieta miała na ciele dziesiątki ran kłutych i ciętych, najwięcej, bo aż 20 znajdowało się na głowie.
25-latka osierociła zarówno synka, jak i córeczkę. Chłopiec, Maks ma 3-latka, z kolei dziewczynka, Marcelina niespełna rok.
Podobno te dzieci, jak już (Paulina – przyp. red.) leżała zabita, siedziały koło niej przytulone – powiedziała dziennikarzowi Super Expressu sąsiadka
Trauma na całe życie
Patrzenie na brutalne morderstwo matki może poskutkować dużą traumą u dzieci. Być może Marcelina nie będzie pamiętała tego zdarzenia, bo jest jeszcze mała, ale w przypadku jej 3-letniego brata może być inaczej. Co po zbrodni stało się z rodzeństwem? Otóż Marcysia i Maks trafili pod opiekę babci, 48-letniej pani Joanny, mamy zamordowanej kobiety. Mieszkają z nią w gminie Kolbudy, która jest częścią aglomeracji trójmiejskiej.
Po zabójstwie dzieci początkowo skierowano do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Jednak wiadomo, że teraz przebywają razem z bliskimi. Z nieoficjalnych informacji pozyskanych przez korespondenta Super Expressu, wiadomo, że babcia prawdopodobnie będzie starała się o status opiekuna prawnego obojga wnucząt.
Czy Paulina A. i Robert G. byli w sobie zakochani? Z relacji bliższych im osób dowiadujemy się, że mieli zarówno lepsze jak i gorsze momenty.
Związek ich miał problemy. Przez dwa lata Paulina mieszkała z rodziną. Potem on przyszedł z bukietem kwiatów i wrócili do siebie – powiedziała dla Super Expressu sąsiadka mamy zamordowanej 25-latki. – Jak taka fajna i miła dziewczyna mogła pokochać taką bestię?