W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej przepowiedni oraz przypuszczeń na temat nieubłagalnie zbliżającego się końca świata. Póki co żadna z podawanych dotąd dat nie sprawdziła się. Teraz pojawiła się nowa teoria. Czy tym razem mamy się czego obawiać?
Ogromna planetoida uderzy w Ziemię?
Pojawiła się nowa data końca świata. Ma do niego doprowadzić planetoida Apophis. Została odkryta w 2004 roku. Ciekawostką jest to, że swoją nazwą nawiązuje do demona destrukcji oraz symbolu ciemności z mitologii egipskiej. Jak się okazuje, już niemal od samego początku jej odkrycia wzbudza postrach…
Amerykańska Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej od bardzo dawna ocenia ryzyko jej zderzenia z naszą planetą. I co roku ma coraz gorsze wieści, bowiem z czasem znacząco ono wzrasta. Początkowo określano je jako 1 do 233, a aktualnie już jako 1 do 37. Na Wikipedii możemy przeczytać:
Faktyczne efekty zderzenia zależałyby od budowy planetoidy, stopnia jej dezintegracji przez grawitację Ziemi i przelot przez atmosferę, miejsca zderzenia z powierzchnią Ziemi oraz kąta uderzenia. Skutki byłyby tragiczne na obszarze tysięcy kilometrów kwadratowych. Pomimo tego nie przewiduje się długotrwałych skutków w skali globalnej

13 kwietnia 2029 roku będzie końcem życia na naszej planecie?
Pojawiają się jednak głosy, że wszystkie próby uspokojenia ludzi to jedynie zasłona dymna, a nikt nie chce tego oficjalnie ogłosić, aby uniknąć globalnej paniki. NASA podaje, że Apophis znajdzie się najbliżej naszej planety 13 kwietnia 2029 roku. Ziemię ma minąć w odległości 38 tys. km. Jednak ryzyko, że w nią uderzy wciąż istnieje, a na pewno będzie widoczna gołym okiem. Wiadomo, że to pierwszy raz, kiedy tak duży obiekt kosmiczny mnie naszą planetę w tak małej odległości.